O nadwydajnym mózgu i nadwrażliwości
JADŁOSPIS NA TEMAT

JADŁOSPIS i o nadwydajności (30.01. – 05.02.)

Od kilku miesięcy codziennie spaceruję. Kiedy idę wieczorem, nawet w okolicach godziny 18:00, zwykle jest spokój i cisza. Jednak w styczniu odczułam potrzebę wychodzić za dnia, najlepiej około godziny 13:00, żeby skorzystać ze słoneczka, jeśli akurat się trafiło ☀💞

W dzień jest duuuużo głośniej, mimo że zwykle wybieram trasę oddalającą mnie od „centrum życia dzielnicy”, w kierunku lasów; słychać samochody pędzące główną ulicą (jednostajny głośny szum – czy tylko ja to tak głośno słyszę??), a naprzeciw mojego domu, gdzie siedzibę ma kilka firm, akustycznie dzieje się cały czas. Stąd pomysł, żeby przynajmniej „na próbę’, właśnie wtedy włączać filmy różnych mądrych gadających głów 🎯

Zwykle wybieram, kogo chcę posłuchać, a czasem przeglądam, co podpowiada mi Youtub. W poniedziałek był to 10-minutowy fragment książki Christel Petitcollin „Jak mniej myśleć – dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych”. Mam książkę fizycznie, i nawet w kategorii „przeczytane” (na półce stała zaraz obok „Siła czy moc” Dawida R. Hawkinsa – przypadek ❓❓ ), postanowiłam sobie jednak odświeżyć temat, ze względu na moją młodszą córkę, która opowiedziała mi właśnie o robionym z kolegami teście (w internecie takich mnóstwo) pt. „Jaką dysfunkcję z Kubusia Puchatka posiadasz” 😁 Opowiedziała mi o swoich refleksjach na ten temat, a że traktuję temat poważnie i chciałam móc jej coś podpowiedzieć, wybór był oczywisty.

(Też zauważacie, jak wszystko się układa, a rozwiązania przychodzą zaraz po zapotrzebowaniu? Jak mówi moja Masterka Ania: nie ma czegoś takiego jak przypadek 😊)

Sam tytuł książki jest chwytliwy, ale tak najogólniej rzecz biorąc sprawa dotyczy „nadwrażliwości”. Która nie ma tutaj nic wspólnego z histeryzowaniem, byciem fajtłapą i beksą Chodzi o nadwrażliwe receptory i związane z tym doznania, emocje – wszystko spotęgowane. „Nadwydajni odbierają więcej informacji, niż przeciętni ludzie, ponadto o wiele bardziej intensywnie. Zjawisko to nazywa się hiperestezją”. Dotyczy to wszystkich zmysłów, u niektórych wszystkich w dużym stopniu, ale może też być i tak, że bardziej zmysłów wybranych. Bywa, że to bardzo utrudnia życie, bo stopień odczuwania również może być różny. Jaskrawe światło czy kolory, głośne dźwięki czy „hałas w tle”, przejeżdżający samochód, niejednostajny dźwięk kosiarki spalinowej, szorstki materiał, a nawet golf od swetra czy metka na szyi – to wszystko może przeszkadzać. Mogą oczywiście przeszkadzać również zapachy czy smak

W jakimś stopniu widzę w sobie wiele „nadintensywnych” odbiorów zmysłowych, na szczęście zwykle nie utrudniają mi życia – choć zdarza się, że nie potrafię się skupić przez hałas dobiegający ze złomowiska nieopodal mojego domu, kiedy przekładają z miejsca na miejsce swoje „towary”, albo pakują je na ciężarówkę, do tego głośno się przy tym przekrzykując. Mojemu mężowi nie przeszkadza to w ogóle. Dzisiaj i mnie nie przeszkadzają w pisaniu, choć rejestruję, że się dzieje. To znaczy, że można mieć lepsze i gorsze dni nadwrażliwości 🙏

I taka naszła mnie refleksja, że nadwydajność może męczyć, ale można ją też przekuć w coś dobrego, a nawet wykonywany zawód.

Na przykład opanowaną naduczuciowość i wysoką empatię oraz dar słuchania wykorzystać w pracy czy to zawodowej (psycholog, mediator), czy charytatywnej (w stowarzyszeniach czy fundacjach).

Czy już to widzicie

Mój dar związany z jedzeniem mam dzięki nadwrażliwości na smaki i zapachy „Rzadko używany przez większość ludzi węch jest zmysłem bardzo zwierzęcym i obfitującym w informacje”. Hiperestezja węchowa potrafi być koszmarem – nie jestem w stanie wytrzymać zapachu „choinek”, które ludzie wieszają sobie w samochodach, natrętne i zbyt intensywne perfumy potrafią zdominować moje postrzeganie jakiejś osoby (odstraszać lub przeciwnie – przyciągać), a niektóre „aromaty” dodawane do ciast psują dla mnie ich smak całkowicie (szczególnie mojego ukochanego maku)

Z drugiej strony wąchanie jedzenia, a przede wszystkim produktów przy ich zakupie (jabłka zawsze kupuję „na zapach”, a na przykład pomidorów niestety już nie warto, bo producenci odkryli ten sekret i często aromat pięknie pachnącego pomidora jest dodany sztucznie i nie ma nic wspólnego ze smakiem ☹ ), czy też przed jedzeniem – bardzo dużo mi mówi o tym, czy to będzie smakowało, a mózg dorabia do tego jeszcze całe kompozycje pasujących składników, które razem stworzą konkretne odczucie smakowe. Tak powstają w mojej głowie symfonie smaków 😊

Bo smak jest bardzo związany z węchem – kto z Was nie wypijał czegoś „dla zdrowia” zatykając przy tym nos ❓❓ Nigdy nie próbowałam odgadywać, z jakiego regionu jest dana kawa czy przyprawa (tego trzeba się nauczyć metodą próbowania i łączenia smaku z pochodzeniem) – może dlatego, że po prostu nie ma to dla mnie znaczenia 😉 Za to lubię zgadywać, co kryje się w potrawie i jakich przypraw użyć, żeby ten smak uzyskać* 🎯 Jedząc czekoladę (rzadko, nie jestem fanką) rozpuszczam ją na języku i podniebieniu, delektując się każdym najmniejszym „gryzkiem”. Kawę piję z bardzo dużą ilością mleka, bo tylko taka mi smakuje. Bez nadwrażliwości na zapach i smak byłabym kolejnym konsumentem, gotującym dokładnie według przepisu, żeby nie zepsuć potrawy (choć i w tej kwestii zdarzają mi się gorsze dni – przekombinuję i i zepsuję jakieś danie 😁). To sprawia, że jestem wyjątkowa. I tą wyjątkowość przekuwam właśnie na coś, co służy innym 🥇

A Ty – czy widzisz u siebie korzyści z odczuwania zmysłami Może gdzieś pod spodem kryje się jakiś talent

* Nie mogę się powstrzymać, żeby nie podać anegdotki na ten temat: koleżanka wielokrotnie próbowała ugotować wigilijny barszczyk taki jak babcia, ale ciągle to nie było to; i nie było możliwe uzyskanie takiego samego smaku, bo uparcie szukała składników w kategorii vege, tymczasem babcia barszczyk przygotowywała … na wędzonych kościach 🤣

Co na obiad w tym tygodniu ❓ Same pyszne rzeczy 💯 🏆

SOBOTA (30.01.): placki ZIEMNIACZANE grubo tarte z pomidorową PASTĄ z makreli
NIEDZIELA (31.01.): PIECZONE części z kaczki (piersi i nóżki) z dodatkiem sosu sojowego, z PIECZONYMI ZIEMIAKAMI z ziołami prowansalskimi i grubą solą oraz SMAŻONE JABŁKA
PONIEDZIAŁEK (01.02.): ZUPA a’la chińskie zupki, czyli nie do końca rosół
WTOREK (02.02.): KOTLETY MIELONE z gotowanymi ziemniakami i surówką COLESŁAW
ŚRODA (03.02.): ZUPA PIECZARKOWA z marchewką i z makaronem orzo
CZWARTEK (04.02.): piersi z kurczaka W SOSIE TYMIANKOWYM z RYŻEM NA SYPKO i blanszowanymi brokułami z sosem z jogurtu i musztardy
PIĄTEK (05.02.): MAKARON z serem pleśniowym i pomidorami

Follow Me!