A więc zaczęłam. I jak już zaczęłam, to wszystko płynie jak rwąca rzeka…Taaaa… Tylko że ta rzeka nie leży na terenie Chin i nie da się jej koryta tak po prostu wyprostować. Ma zakręty i meandry, a wzburzona nieraz woda zabiera mi oddech.
Bo chcę być na 200% wobec wszystkiego, czego się podejmę. Wszystko ma być perfekcyjne, wszyscy mają być zadowoleni, nikogo nie mogę zawieść i na dodatek mam przekonanie, że to mi służy. Nawet, że dodaje mi skrzydeł. I płynę tak, płynę, a żagiel się bieli… Aż to momentu, kiedy za dużo się wykrzaczy ⚠ Wtedy zaczynam się rozpadać psychicznie i fizycznie, bo jestem zmęczona tym wszystkim i nie wiem co dalej, i znowu trochę odpocznę, i przechodzę do działania, i tak jak w kołowrotku dopóki znowu mnie nie zatrzyma ⭕.
Tak mi mówi moja kochana Marta 🎯 Wie, o czym mówi, bo TEŻ TAK MA.
Kiedy fale zalewają mnie po kokardę, gadzi mózg przejmuje ster, a wtedy u mnie włącza się najpierw odruch ucieczki. Zrezygnować, zostawić, zapomnieć. Ale przecież nie mogę sprawić nikomu zawodu, sobie samej tym bardziej! Naprawdę ❓ Innym mogę odpuścić, a sobie na końcu i dopiero na kolanach ❓ Samoocena to potężna broń, często niestety działająca przeciwko mnie. Sama-oceniam się bardzo ostro. Dlaczego tak jest to skomplikowana kwestia, najważniejsze, to zauważyć ten proces jak najszybciej, zatrzymać się, przyjrzeć, i szybciej niż później zareagować, zmienić tok myślenia, dostosować się do zmieniających się okoliczności. Świadomość takich możliwości bardzo dużo zmieniła w moim życiu. Uczę się tego dzień po dniu od prawie roku, od cudownych ludzi, którzy wiedzą, jak to zrobić. Czasem jednak potrzebuję głaska lub kopniaka od kobiet, które wiedzą, co robią, choć też tak mają.
I cudowne w naszym wszechświecie jest to, że czasem mówi DRUKOWANYMI LITERAMI, jeśli nie dociera do mnie za pierwszym razem 📢.
Na filmiku na facebooku właśnie usłyszałam: Ja jestem przy takich życiowych zakrętach i wiecie co? i to może chodzi o to, żeby troszkę zwolnić, troszkę się przyjrzeć ❓
Potrzebowałam dzisiaj tych wszystkich słów na otrzeźwienie, wyprostowanie – jeśli nie drogi, to ścieżki do niej prowadzącej.
Od rana w głowie mam piosenkę, której refren zaczyna się słowami: „Even an angel can end’up fallen…”
Może. Ważne, że wstanie. Rozwinie skrzydła we właściwym momencie. I poleci, zdobywać niebo 😊
W każdej chwili mogę wziąć oddech. Nie oczekiwać od siebie więcej, niż oczekuję od innych. Potraktować siebie, jak traktuję innych. Albo nawet lepiej, bo to przecież JA 🥇
Czy też czasami czujecie się jak chomik w kołowrotku?
P.S. Parafrazując żarcik: Dlaczego Anioł upadł? Bo może 😊
SOBOTA (27.06.): GOLONKO PO BESKIDZKU z kiszoną kapustą zasmażaną
NIEDZIELA (28.06.): ROLADKI Z KURCZAKA z serem pleśniowym i pesto z ryżem
PONIEDZIAŁEK (29.06.): ZUPA POMIDOROWA mocno selerowa
WTOREK (30.06.): SZNYCLE wieprzowo-wołowe z kaszą jęczmienną i ogórkiem kiszonym
ŚRODA (01.07.): Pikantna ZUPA JARZYNOWA Z CURRY
CZWARTEK (02.07): MAKARON Z KURCZAKIEM i pomidorkami
PIĄTEK (03.07.): Zapiekane RISOTTO Z GRZYBAMI i ciecierzycą z puszki