o akceptacji - dziewczyna w geście "jeste w porzo", mrugająca okiem
NA TEMAT

O akceptacji

Pisałam już o schematach wynikających z najbliższych relacji (deprywacji emocjonalnej, opuszczeniu / niestabilności więzi, nieufności / skrzywdzeniu, zahamowaniach emocjonalnych). Pisałam o schematach blokujących działanie (nadmiernych wymaganiach / krytycyzmie, porażce, zależności  / niekompetencji). Przyszła więc pora na trzecią grupę schematów według mojego autorskiego podziału: zależności emocjonalnej od otoczenia. Są to schematy:

  • poszukiwanie akceptacji / uznania – uzależnianie poczucia własnej wartości od opinii innych;
  • samopoświęcenie – odruch rezygnowania z własnych potrzeb i poświęcania się na rzecz innych osób
  • podporządkowanie się – przekonanie, że muszę poddać się woli innych osób, bo inaczej spotkają mnie jakieś przykre konsekwencje; prośby rozumiem jako rozkazy
  • uwikłanie emocjonalne – schemat zbyt dużej bliskości między mną a inną ważną dla mnie osobą

A wracam do tematu nieadaptacyjnych wczesnych schematów, bo wysłuchałam właśnie krótkiego filmu Beaty Pawlikowskiej na Youtube. O przyciągającym tytule: „Jak przestać przejmować się tym, co mówią inni”. I z tejże dżungli, w której Pani Beata teraz przebywa, mówi o dżungli ludzkich relacji, dżungli ludzkich myśli. Ale o tym później.

Czym jest schemat poszukiwania akceptacji / uznania? Jesteśmy istotami społecznymi (podobno, bo ja – żeby nie nazywać samej siebie aspołeczną, bo ma to zdecydowanie negatywny wydźwięk – mówię o sobie, że jestem selektywnie społeczna, co przeczytałam kiedyś na memie Pani Buki 😉 ). W związku z tym czujemy się dobrze wśród innych ludzi. Stąd potrzeba bycia akceptowanym przez otoczenie, lub potrzeba otrzymywania uznania.

Problem zaczyna się wtedy, kiedy ta potrzeba staje się kwestią kluczową…

Zaczyna się od maleńkości. Dziecko zrobi wszystko, żeby być akceptowanym przez rodziców, nawet, jeśli wymaga to spełniania określonych warunków: bycia grzecznym, cichym, świetnie radzącym sobie w szkole. Objawy „miłości”, pochwały, czy w ogóle zauważanie dziecka wiąże się ze spełnieniem tych warunków. Instynktownie dziecko robi wszystko, żeby te okruchy zbierać, dostawać jak najczęściej. Nierzadko zdarza się nawet obrażanie się rodzica na dziecko, które nie zachowuje się po jego myśli, co tym bardziej utwierdza dziecko w schemacie starania się o głaski rodzica. Potrzeby emocjonalne dziecka nie mają znaczenia. To mało dojrzałe zachowanie, niestety właśnie w taki sposób rośnie kolejne pokolenie, które nigdy nie dojrzewa, tylko działa według schematów…

Podobnie działa rozdźwięk, który dziecko zauważa między tym, jak wygląda życie w domu rodzinnym, a jaki obraz rodzice utrzymują na zewnątrz: ukrywany alkoholizm, zdrady, przemoc, załamanie nerwowe – a dla cudzych oczu przykładna i kochająca się rodzina. To również mało dojrzałe zachowanie dorosłych, a uczy dzieci, że trzeba ukrywać swoje prawdziwe emocje, żeby tylko być akceptowanym przez innych.

Wśród przyczyn powstawania takich wzorców podaje się też nadmierny nacisk rodziców na rozwój i edukację dziecka (co często wiąże się z okazywaniem akceptacji tylko w przypadku osiągania wysokich wyników). Taka presja szybko buduje schemat poszukiwania akceptacji lub uznania. Bo skoro kładzie się taki nacisk na osiągnięcia, to jeśli jestem w czymś „tylko” dobry, to nie zasługuję na akceptację. Proste, prawda? Dla dziecka bardzo proste. A potem już lecimy po schemacie, hodujemy perfekcjonizm, zabiegamy o lajki, łasimy się, choć w ogóle sobie z tego nie zdajemy sprawy.

A nawet, kiedy już sobie z tego zdajemy sprawę, wydaje się to odruchem nie do opanowania…

Kulminację takich zachowań można też znaleźć w szkole. Wiecie, sytuacje pod tytułem: albo z grupą, albo przeciw grupie. Służalczość, „podlizywanie” się wszelkimi sposobami. Bycie lubianym i akceptowanym w środowisku dzieci i młodzieży to chyba największa z potrzeb. Przy zaburzeniu, czyli działaniu schematu, nie mamy poczucia własnej wartości na poziomie, który zapewniałby nam pewność, że jesteśmy warci czasu, który inni z nami spędzają. I może to być tak głęboko ukryte, że młody człowiek w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy. Znamy to z licznych filmów o młodzieży, prawda? A może i z własnego doświadczenia?

Schemat zabiegania o akceptację utrudnia nam życie na wiele sposobów. Oczywistemu zabieganiu o akceptację innych towarzyszy niezmiennie lęk w sytuacjach społecznych: żeby nie zrobić czy nie powiedzieć czegoś „nie tak”, nie urazić kogoś, nie ośmieszyć się, nie okazać ignorantem, i tym podobne – zwykle wyimaginowane – potknięcia. Wiąże się to oczywiście z przeczuleniem na sygnały niezadowolenia czy odrzucania z otoczenia, oraz ruminacją, czyli ciągłym rozpamiętywaniem jakiegoś wydarzenia. Poszukiwanie uznania może powodować skłonność do życia ponad stan (wyższy status), czy do przesadnej dbałości o wygląd (poświęcanie mu kilku godzin dziennie), oraz do przechwalania się i domagania pochwał (co zwykle nie jest dobrze widziane w towarzystwie, ani w relacjach).

Poddając się schematowi, koncentrujemy się bowiem na wywieraniu oczekiwanego wrażenia, czemu podporządkowujemy swoje działania. Oczywistym jest, że idzie za tym zwiększona podatność na wpływ innych ludzi czy grup społecznych.

Można sobie radzić ze schematem unikając spotkań lub rozmów z ludźmi, na których akceptacji najbardziej nam zależy – daje to złudzenie kontroli ich opinii o nas, bo nie narażamy się na ich ocenę. Prowadzi to jednak zwykle do wykluczenia „z towarzystwa”, do bycia „niewidzialnym”, a w konsekwencji nawet utraty wielu życiowych szans i możliwości…

Walcząc ze schematem, bardziej lub mniej ostentacyjnie okazujemy brak zainteresowania. Nie obchodzi nas niczyja aprobata. Z wierzchu. A pod spodem jest żal, że życie – i interesujący ludzie – mijają nas jakoś bokiem…

Uwalniając się od schematu poszukiwania akceptacji / uznania możemy zyskać bardzo, bardzo dużo: swobodę wyrażania siebie, swoich emocji, potrzeb, preferencji. Pewność siebie opartą o samoocenę, a nie budowaną przez aprobatę innych ludzi.

Warto?

Warto! Warto zacząć więc od bilansu zysków i strat: czy to, co poświęcamy dla cudzej aprobaty, jest rzeczywiście mniej warte niż to, co dzięki tej aprobacie od innych ludzi dostajemy? Jeśli więcej tracisz niż zyskujesz, może to być motywacją do zmiany. Zadając sobie pytanie: co byśmy zrobili, gdyby nam tak nie zależało na cudzej opinii, znajdujemy podpowiedzi, jak naturalnie chcielibyśmy działać. Przekraczając siebie – najlepiej w „bezpiecznej” przestrzeni – zdobywamy doświadczenia, które uczą nas, że nie musimy być kimś innym, ale możemy być sobą, a ludzie i tak będą nas lubić. Co najwyżej będą to inni ludzie 😊

Czy widzę u siebie działanie schematu poszukiwania akceptacji? Z jednej strony mogłoby się wydawać, że nie. Z drugiej – po szczerym zastanowieniu się i podobnie jak przy kilku innych schematach – łooo matko, sama prawda! Nie jestem jak piesek, który zabiega o atencję i głaski. Nie oczekuję objawów uznania i pochlebstw. Niemniej rozpamiętywanie wydarzeń, tych które już są przeszłością, i tych, które dopiero mają nadejść – zajmowało kiedyś większość moich myśli! Wypaść dobrze. Nie popełnić błędu. Nie ośmieszyć się. Przed ważnymi spotkaniami musiałam zażywać zioła, żeby nie trzęsły mi się ręce. Mimo że przygotowywałam się pond miarę. Odpuszczałam wiele rzeczy i spotkań, żeby tylko nie „narażać się” na stres. Wierzcie mi na słowo: to baaaardzo utrudnia życie. A pracę w biznesie tym bardziej …

Dopiero kiedy zechciałam zauważyć, że coś jest nie tak, i do jakich historii dochodzi w mojej głowie, zaczęłam korygować: powstrzymywać ruminację (jest wiele na to sposobów), stosować sposoby na stres, wychodzić do ludzi (z różnym skutkiem 😉). A przede wszystkim pracować nad samym podejściem do kwestii: nie jestem pomidorowa, żeby mnie wszyscy lubili; nie myli się ten, kto nic nie robi; kto pyta, nie błądzi; jestem specjalistą w kilku dziedzinach, nie muszę wiedzieć wszystkiego.

Oczywiście, że nadal zdarza mi się na przykład nie odezwać albo nie powiedzieć tego, co chciałabym powiedzieć. Czasem zależy to po prostu od sytuacji i mojego nastawiania do osoby czy sytuacji; czasem jednak zdarza mi się jeszcze wycofywać, wychodzić po angielsku, nie angażować się z obawy, że zaangażowanie, jakiego bym sobie życzyła, będzie mnie kosztować zbyt dużo wysiłku… Obawa przed odrzuceniem też się czasem pojawia. Wszystko to kwestia pracy i czasu, bo ta praca wymaga czasu. Nie wystarcz powiedzieć sobie: teraz będę odważna, pewna siebie i otwarta 😊

I wracając do filmu Beaty Pawlikowskiej o opinii innych:

„Porównanie z nasionkiem przyszło mi do głowy, kiedy szłam przez dżunglę pełną ogromnych, mocarnych drzew. I wiele tych drzew wyrosło z bardzo maleńkich ziarenek. (…) Żeby nasionko wyrosło, trzeba je włożyć do odpowiedniej ziemi i podlewać. I kiedy ktoś mówi Ci coś, z czym się nie zgadzasz, kiedy próbuje Ci coś  narzucić, kiedy ktoś w jakiś sposób Cię osądza albo krytykuje, podkopuje Twoją wiarę w siebie czy to, co ma się wydarzyć – to jest dokładnie tak, jak z tym nasionkiem. Jeśli weźmiesz te słowa, to te słowa są nasionkiem, i od Ciebie zależy, co z tym nasionkiem zrobisz. Czy włożysz to nasionko do gleby swojego serca, swojego umysłu, swojej duszy, i czy będziesz podlewać je własnymi myślami, żeby te słowa mogły wykiełkować; a kiedy wykiełkują, zamienią się w większa myśl, większą krytykę, która będzie Ci uniemożliwiała działanie zgodnie z Twoim zamierzeniem. (…) To nasionko wyrośnie, i zamieni się w roślinę, która będzie Ci zacieniała życie, będzie Ci utrudniała działanie, podejmowanie wyzwań. Będzie jak chwast, który wyhodujesz w swoim sercu. To, co mówią inni ludzie, to tylko słowa, które świadczą więcej o osobie, która je wypowiada. Od Ciebie zależy, co zrobisz z tymi słowami.”

Jak wiele naszych przekonań, co nam wolno lub nie wolno, co możemy, a z czym sobie nie poradzimy, urasta do rangi takich właśnie potężnych pali, które trzymają nas w miejscu, nie pozwalają zrobić ruchu, trzymają sztywno przy konwenansach, tym co potrzeba i należy, a czego nam nie wypada robić? Zostawiam Was – i siebie! – z tym pytaniem 😊

I w sumie z jeszcze jednym: patrzenie na lajki w mediach społecznościowych jest chyba niczym innym, niż działaniem tego schematu, jak myślicie? Chodzi mi o prywatne konta, bo że na biznesowych to jednak zależy nam na potencjalnej sprzedaży, to jest oczywiste 🙂

Czy w kucharzeniu ten schemat może się odpalać? I to jeszcze jak! Chyba nie wymaga to komentarza 😉 I na fali przypodobywania się Wam, zostawiam Wam jadłospis na cały tydzień, właśnie TUTAJ.

—-

Pomóż mi rozwijać mój blog 😊

Podoba Ci się treść Kliknij serduszko pod tytułem
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz

To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję

Follow Me!