Kupujecie czasem książki będąc na wakacjach? Ja nawet wtedy, kiedy zabieram coś ze sobą, i tak odwiedzam te namioty, które są chyba w każdej nadmorskiej miejscowości (czy w innych też? W górach jakoś nie zwróciłam uwagi…). Nie raz i nie dwa kupiłam w ten sposób książki z przepisami – i mimo że mam ich mnóstwo, cały czas powiększam swoją kolekcję (ostatnio pokazywałam na dzień kobiet swój prezent, jaki sobie sprawiłam 😁).
Wbrew pozorom to zaledwie trzy półki z trzech szaf pełnych książek w moim domu, więc chyba nie przesadzam?? Lubię je obczytać, powyobrażać sobie, zaznaczyć ciekawe pozycje, wypisać z numerami stron te, które są do wypróbowania na już – i odłożyć na półkę 😊 I mogłabym wciąż kupować nowe – takie małe uzależnienie 🤣
A że przygotowuję się do oddania części książek – bo nie mam miejsca na nowe, nawet te marcowe stoją nadal na parapecie, a na biurku piętrzy się kolejny stosik zakupiony niedawno 😉 – przeglądam, co tam na tych półkach stoi. Co zostaje ze mną, i mimo że jest nie raz prostą opowieścią, nie potrafię się z nią rozstać. A co oddam bez żalu, a nawet z chęcią, żeby posłużyło komuś innemu. A czego nie przeczytałam do dziś. I tak ma się sprawa z wieloma książkami kupionymi pod wpływem impulsu w takich ulicznych księgarniach właśnie….
Zaczęłam więc do nich sięgać, do poczytania przed snem lub w wannie (co uwielbiam i celebruję dwa razy w tygodniu oraz polecam każdemu 💪👌).
Piszę o tym, bo okazuje się, że czasem książka, która w pierwszym momencie wydaje się być prostą, a nawet ordynarną historią bez specjalnego przekazu, może mieć w sobie treści, które dają wiele do myślenia! Książka jest historią pewnej młodej Brazylijki, która chce zrobić karierę, wyjść bogato za mąż i zaimponować rodzinie i znajomym. Dlatego podpisuje kontrakt i wyjeżdża z pewnym nieznajomym do Szwajcarii. I zamiast być gwiazdą pełnego formatu, zostaje tancerką w klubie. Niestety prędzej niż później trafia do lokalu, w którym za jej towarzystwo się płaci – zostaje ekskluzywną prostytutką. Wyznacza sobie cele. Oblicza zarobki i planuje powrót do kraju. A w tym czasie dzieli się spostrzeżeniami, nie raz bardzo głębokimi.
I w tej historii – cóż za zbieg okoliczności 😁 – pojawia się wielokrotnie motyw schematu opuszczenia, o którym pisałam w O niestabilności więzi. Bohaterka radzi sobie z tym lękiem unikając zaangażowania lub wchodząc w relację, w której cierpi, co tylko potwierdza jej przekonania (poddanie się schematowi). Znajdując miłość, planuje uciec, i ucieka, bo przecież prędzej czy później i tak się na tej miłości zawiedzie. Jednocześnie ma piękne przemyślenia na temat miłości, ale też wolności w tej miłości. Wolności dawanej drugiej osobie, i jednocześnie branej dla siebie. I takim cytatem chciałabym się dzisiaj podzielić: to opowieść o miłości zamkniętej w klatce…
Pamiętnik Marii na dzień przed kupnem biletu powrotnego:
Był sobie ptak obdarzony parą doskonałych skrzydeł o bajecznie barwnych piórach, stworzony do swobodnego szybowania w przestworzach, ku radości tych, którzy obserwowali go w locie.
Pewnego dnia ptaka tego zobaczyła młoda kobieta i zakochała się w nim bez pamięci. Serce jej mocno zabiło, oczy zalśniły z zachwytu, gdy patrzyła, jak z gracją szybuje po błękitnym niebie. Ptak prosił ją, by mu towarzyszyła, i polecieli razem w pełnej harmonii. Kobieta podziwiała, czciła, uwielbiała ukochanego ptaka.
Lecz pewnego dnia pomyślała: „A może on zechce odkryć dalekie krainy, poznać odległe zakątki świata?” I przestraszyła się własnych myśli. Przestraszyła się, że już nigdy nikogo tak mocno nie pokocha. I obudziła się w niej zazdrość, zazdrość o to, że ptak umie latać. Poczuła się samotna.
„Zastawię na niego pułapkę – pomyślała. – I następnym razem, gdy się pojawi, już ode mnie nie odleci.”
Ptak, który również był bardzo zakochany, przyfrunął do niej nazajutrz. Wpadł do klatki i nie mógł się już z niej wydostać – stał się więźniem.
Kobieta napawała się widokiem. Był przedmiotem jej gorącej namiętności, pokazywała go przyjaciółkom, które wzdychały: „Naprawdę cudowny!. Jaka jesteś szczęśliwa!”. Jednak z biegiem czasu zaszła w niej zadziwiająca przemiana: ponieważ ptak stał się jej własnością i nie musiała już go zdobywać, przestał ją interesować. A on, nie mogąc już latać, z dnia na dzień pogrążał się w coraz głębszym smutku, pióra mu wyblakły, skrzydła opadły – a kobieta zwracała na niego uwagę tylko wtedy, kiedy przynosiła mu jedzenie.
Pewnego dnia, gdy podeszła do klatki, okazało się, że ptak jest martwy. Wpadła w rozpacz i odtąd ani na chwilę nie przestawała o nim myśleć. Ale nie pamiętała o klatce. Pamiętała tylko dzień, kiedy ujrzała go po raz pierwszy, jak szybował wysoko w obłokach, swobodny i szczęśliwy.
Gdyby mogła przyjrzeć się sobie samej, zrozumiałaby, że tym, co tak naprawdę wzruszało ją w ukochanym, był jego wolność, ciekawość świata, energia jego silnych skrzydeł.”
Nie przesadzę chyba, jeśli powiem, że moim zdaniem tak właśnie wygląda toksyczna relacja…
I tak się często kończy – śmiercią miłości, a do tego okaleczeniem emocjonalnym drugiej strony tej relacji, jeśli ta nie potrafi się przeciwstawić. Ile związków tak wygląda? Znacie takie na pewno, choć być może złota klatka jest skrzętnie ukrywana przed osobami z zewnątrz, i to przez obie strony relacji. Dopiero wielkie „bum” odkrywa kulisy takiego teatru. A ilu tkwi w takim związku „bo co ludzie powiedzą”? Bo nie ma lepszej opcji, czy nawet w ogóle nie widzi wyjścia z sytuacji? Bo znany wróg jest lepszy niż obłaskawianie nowego 😉 Gdyby tylko radzenia sobie w takich schematach uczyli w młodości… Być mądrym po fakcie – jak ta musztarda po obiedzie – to marna pociecha. Więc jeśli masz jeszcze nad czym pracować – zacznij czym prędzej. A jeśli już nie ma co ratować, to może czas zrobić miejsce na nowe? Cokolwiek to oznacza…
Cytat pochodzi z książki Paulo Coelho „Jedenaście minut”. Teraz już wiecie, skąd ta pełnia wyrazu 🎯 Na razie książka zostaje ze mną, bo chcę ją przeczytać jeszcze raz, na spokojnie – wiedząc już, jak się kończy, bez tego napięcia, które towarzyszy śledzeniu historii i każe mi lecieć z tekstem jak najszybciej, byle do końca 😊
I na koniec jeszcze jeden fragment, których niech będzie podsumowaniem tematu (wybrany – przysięgam – na chybił-trafił, czyli tam, gdzie otwarła się książka w intencji wybrania cytatu!):
Co jest w życiu ważniejsze? – pomyślała. – Żyć pełnią czy udawać, że się żyje? Czy powinnam zdobyć się na odwagę i powiedzieć, że to popołudnie, kiedy ktoś mnie zechciał wysłuchać bez osądzania, jest najpiękniejszym popołudniem, jakie tu przeżyłam? Czy raczej skryć się za pancerzem niezłomnej, obdarzonej ‘światłem’ kobiety i odejść bez słowa?
Dziś – jak zwykle – jadłospis na nowy tydzień znajdziecie TUTAJ.
—-
Pomóż mi rozwijać mój blog 😊
Podoba Ci się treść ❓ Kliknij serduszko pod tytułem ❗
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie ❗
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz ❗
To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję ❗
