Kontynuując temat nieadaptacyjnych schematów z dzieciństwa i młodości, przypomniałam sobie, jak na zajęciach w Akademia WSB Mateusz Grzesiak (który te studia (do dziś) firmuje własnym nazwiskiem i spędza się z nim całkiem sporo dni zajęciowych) bez skrępowania mówił o terapii schematów. Dając do zrozumienia, że to pole do pracy nad sobą, a nie coś, czego trzeba się wstydzić. Wprost dzieląc się własnymi olśnieniami i efektami. Wtedy terapia schematów wydawała mi się po prostu jakimś psychologicznym chwytliwym hasłem, ale im bardziej wgłębiam się w temat, tym bardziej widzę, jak przydatne są wskazówki o działaniu schematu, potencjalnego jego źródła, stylach radzenia sobie, a przede wszystkim – co da nam uwolnienie się od niego ❗
Dlatego dzisiaj będzie – w końcu 😉 – o schemacie nieufności, vel skrzywdzenia. To kolejny schemat, który przypisałam do grupy wzorców (myśli, emocji, reakcji zachowania) bliskich relacji, wg mojego własnego podziału 😊
Pod wpływem działania takiego schematu mamy ogromne i nieprzeparte przekonanie, że inni ludzie dbają wyłącznie o siebie i własny interes. W trudniejszym przypadku widzimy świat pełen oszustów i manipulatorów. Inni ludzie celowo chcą nas oszukać czy wykorzystać, a nawet upokarzać czy poniżać. Dlatego jest to typowy schemat ofiary. Niestety – może przerodzić się również w kata…
Skąd bierze się taki schemat?
Z własnych doświadczeń. Ze złego traktowania, znieważania, oszukiwania, przemocy (również seksualnej). Których jesteśmy celem, lub których jesteśmy świadkiem. A czasem nawet – z chęci „dopasowania się” do grupy – stroną wykazującą takie cechy. Mając tendencję do manipulowania czy oszukiwania, wyśmiewając czy piętnując innych, naturalnie mamy tendencję do oczekiwania tego samego od wszystkich wokoło. Nierzadko schemat wiąże się też z alkoholizmem w rodzinie. I jak każdy schemat – może być po prostu „sprzedany” dziecku przez rodziców lub inne osoby, będące dla dziecka autorytetem, a cierpiące na przerost nieufności, opowiadające o doznanych – czy właśnie unikniętych – krzywdach. Doświadczenia – z obu stron barykady – rodzą bezsilność, nieufność i podejrzliwość, które przeradzają się w lęk i strach, a często też złość. Stąd dwa przeciwne bieguny radzenia sobie ze schematem nieufności / skrzywdzenia: schemat ofiary lub schemat kata.
Jeśli naszym stylem radzenia sobie ze schematem jest po prostu poddanie się mu, nie widzimy w otoczeniu nic niepokojącego. Nawet we własnym domu czy pracy zachowania, które innych będą oburzać, dla nas będą „normalką”. Niepostrzeżenie stajemy się ofiarami przemocy, nadużyć czy mobbingu. A na dodatek nie czujemy potrzeby zmiany czy wyjścia z toksycznej relacji, bo skoro „wszyscy” zachowują się podobnie, nie oczekujemy znalezienia się w lepszej sytuacji, a zawsze można trafić jeszcze gorzej… Sytuacja „bez wyjścia” pogodzonej z „parszywym” losem ofiary czy wieczna frustracja lub strach – w żadnym wypadku poddanie się schematowi skrzywdzenia nie może służyć szczęśliwemu życiu.
Unikając w tym schemacie mamy tendencję do ukrywania swoich prawdziwych myśli i emocji, wstrzymywania się od działania, zachowawczego sposobu życia, trzymania innych na dystans. To – pozornie – chroni przed byciem wykorzystanym czy oszukanym. Tymczasem wiele okazji ucieka bezpowrotnie, tak na piękne relacje, jak i na piękne doświadczenia i rozwój… Nie stajemy się ofiarą czyjejś przemocy, ale ofiarą własnego lęku, nie raz paraliżującego i uniemożliwiającego działanie.
Nadmierna kompensacja kończy się tutaj zwykle agresją. Oskarżaniem, obwinianiem, a nawet mszczeniem się za faktyczne i domniemane krzywdy. Manipulowaniem, kłamaniem, obietnicami bez pokrycia. Bo skoro oczekujemy od innych takiego działania, nie pozostajemy im dłużni, a nawet wyprzedzamy skierowany przeciwko nam ruch. Niestety, przemoc i naruszanie granic drugiej osoby są tutaj na porządku dziennym. Tak schemat nieufności kreuje kata…
Na pewno nie jest łatwo żyć w wiecznej nieufności, przeświadczeniu o krzywdach, których doznajemy od innych ludzi i strachu przed tym, co może się wydarzyć. Jak odzyskać zdrowy balans między zaufaniem a ostrożnością?
Jak zwykle pierwszym i najważniejszym krokiem jest uważność.
Czy szukamy dziury w całym, oceniając potencjalne intencje innych ludzi? Lepiej założyć dobre intencje, bo w 99% przypadków tak właśnie jest! A jeśli my podejdziemy do kogoś ze spokojem i pozytywnym nastawieniem, to nawet niektóre negatywne intencje ulegną rozpuszczeniu i sytuacja rozwinie się – nieoczekiwanie? – w dobrym kierunku.
Czy nie okazujemy słabości czy zainteresowania, nie dając innym „argumentów do ręki” przeciwko nam? Ile szans na coś dobrego straciliśmy w ten sposób w naszym krótkim życiu? Może warto jednak wyjść ze skorupy i zobaczyć, z kim mamy do czynienia? Zawsze można się wycofać, z każdej relacji jest wyjście, jedynie unikanie relacji nie jest wyjściem. Dbanie o swój interes asertywnie, czyli z szacunkiem dla drugiej strony – jest godnym rozważenia rozwiązaniem.
Czy oczekując ataku, nie atakujemy przypadkiem pierwsi? Co by się stało, gdybyśmy nie działali pochopnie i zaczekali na rozwój wydarzeń? Warto spróbować, posłuchać, przemyśleć. A nuż druga strona ma nieco – a może całkiem dużo – racji? I wcale nie ma intencji nas ranić ani robić nam na złość? Cóż za ulga!
Pracując nad zmianą schematu nieufności / skrzywdzenia przede wszystkim oszczędzamy sobie mnóstwo złości, frustracji, lęków, czyli generalnie stresu. Łatwiej wchodzić w relacje z ludźmi, łatwiej je podtrzymywać, łatwiej prosić o pomoc, kiedy jest taka potrzeba. Zaufanie do ludzi może się wydawać naiwne, czy nawet niebezpieczne, jednak na dłuższą metę i w szerszym kontekście – moim zdaniem – jest o wiele korzystniejsze, niż wieczne oglądanie się za siebie, roztrząsanie win i projektowanie wszelkiego zła, którego można się po „innych” spodziewać.
Bo lepiej spodziewać się wszystkiego co najlepsze 😊
Jeśli mam opowiedzieć w tym momencie coś o sobie, to przyznaję, szukanie drugiego dna mi się zdarza. Zaciskanie zębów (albo i czego innego) i nieokazywanie słabości – również. Pracuję nad tym od dawna, nie wiedząc, że pracuję nad schematami nieufności, zaszczepionymi we mnie głównie przez obserwacje i słuchanie innych ludzi. Głęboko… Czyż nie jesteśmy narodem, który ciągle ktoś chce ciemiężyć i wykorzystywać, a teorie spiskowe są na porządku dziennym? Wychowałam się w późnym PRLu i początkach kapitalizmu, i bez względu na ustrój społeczny człowiek człowiekowi był i jest wilkiem. Takie jest ogólne przekonanie. Choć we mnie akurat tak ekstremalnego nie ma. Bo zawsze będą ludzie, którzy swój interes przedkładać będą ponad dobro innych ludzi. Jednak będąc niepoprawną optymistką, chcę widzieć w ludziach wszelkie dobro, jakie tylko z nich wyziera, te gorsze cechy przypisując sytuacji czy choćby gorszemu dniowi. Każdemu się zdarza. Dlatego też nigdy nie atakuję pierwsza, wyjaśniam nieścisłości, które mogłyby mnie zdenerwować, zanim mnie zdenerwują, a kompromis to jedno z moich ulubionych słów. A że czasem zgniły? Raz na wozie, raz pod wozem.
Ale zawsze do przodu!
Nieufności w kuchni się po mnie nie spodziewajcie. Lubię eksperymenty, nowe produkty, komponowanie dzikich połączeń i smaków. Czasem wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej, ale działam. I kocham to robić. A jadłospis jak zwykle znajdziecie TUTAJ.
—-
Pomóż mi rozwijać mój blog 😊
Podoba Ci się treść ❓ Kliknij serduszko pod tytułem ❗
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie ❗
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz ❗
To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję ❗
