o odzyskanym czasie
NA TEMAT

O odzyskanym czasie

Wychodzi na to, że dzisiaj będzie kontynuacja tematu zdrowia i emocji. Rano wysłuchałam „dobranocki” Soni Szramek-Karcz na temat, jak negatywny wpływ ma ciągłe poczucie ogólnie pojętego „braku czasu” na stan tarczycy. Takiego czasu codziennego, ale też w szerszym pojęciu – jak na przykład „tykanie biologicznego zegara” czy „życia nie starczy, żeby zwiedzić cały świat”. Szarpiemy się, bo „tyle mamy do zrobienia”. I znowu w przeważającej większości robimy to sobie sami 🤔

Już się z tym spotkałam. Na tablicy po mojej prawej stronie wisi karteczka, na którą często pada mój wzrok i wtedy czytam ten tekst:

MAM CZAS na co zechcę. DAM RADĘ ze wszystkim i na czas.

Bo ta kwestia dotyczy mnie wyjątkowo mocno. Moje życie stało się w pewnym momencie wyścigiem z czasem i za krótką dobą, która kompletnie nie chce być z gumy, żeby zmieścić w niej wszystkie obowiązki i przyjemności. Potem przyszło mocne: BUM i ostry zakręt życiowy, ale szybko czas wypełniłam nowymi formami aktywności, i moja doba znowu zaczęła się składać z mnóstwa niezbędników, z których wszystkie ważne przez ważniejsze. Czy my się uzależniamy od gonitwy z czasem? Chcemy jak najwięcej zmieścić w dobie? Jak najwięcej przeżyć, zanim ta doba i życie się skończy Niby ma to jakiś sens, ale ta wieczna gonitwa NIE MOŻE NAM SŁUŻYĆ ❗ Moim skromnym zdaniem. I wygląda na to, że takie samo zdane ma biologia totalna 👍 Łatwiej powiedzieć, trudniej zastosować 😉

Ciągle brakuje nam na wszystko czasu. Nie wypowiadam się tutaj za innych bezpodstawnie – dzisiaj dwie osoby poruszyły ten temat

Pierwsza – Gosia – zapytała: „Co tam słuchać?” i na moją odpowiedź: „Dziękuję, bardzo dobrze, jakoś tak leci…” skomentowała: „W ogóle nie wiem, gdzie ten czas ucieka, tak tydzień za tygodniem tylko mignie!”

Druga – Dominika – na moje stwierdzenie, że „Doba jest stanowczo za krótka” stwierdziła, że „Jeśli chodzi o dobę, to mi jej brakuje tylko na sen” i podkreśliła, że to dzieje się POMIMO tego, że od jakiegoś czasu wiele rzeczy odpuszcza i dobrze jej z tym. To tak jak u mnie 😊 Jakaś równoległa rzeczywistość by się przydała, albo chociaż kilka godzinek Żeby tak w trakcie snu można było wypocząć, a jednocześnie zrobić kilka ciekawych rzeczy Ciekawa koncepcja, czyż nie byłoby idealnie 🥇

Mielibyście czym ten bonus zagospodarować Praca zarobkowa się nie liczy 😁

Tymczasem – nie wiem, jak Wam, ale mnie przydarzają się ciągle przeróżne „straty czasu”. A to szybka kawa u znajomego przedsiębiorcy „zabiera” półtorej godziny. Plan: 15 minut, ponad plan: 75 minut. Albo szukając zapałek, żeby zapalić pachnącą wanilią świeczkę, oko zawiśnie na stojących na półce książkach, wyłowi tytuł, i nie możesz nie wziąć jej do ręki, bo czujesz, że Cię woła? Przeglądanie takiej książki może człowieka całkiem odciąć od rzeczywistości, a jak do niej wróci, okazuje się, że kolejne pół godziny pękło 😊 (A zapałek i tak nie znalazłam). I to tylko dzisiaj Chciałam nadrobić „kawkę” zasiadając do pisania zaraz po obiedzie, ale organizm powiedział stanowcze: nie, i trzeba było odpocząć, żeby z werwą zabrać się za twórczość 💪

Ale czy te niespodziewane i nieplanowane aktywności, które „zabierają nam czas” i powodują niewyrabianie się z jakimś tam ogólnym planem, są niepotrzebne? Uważam, że wręcz przeciwnie – skoro nam się przydarzają, to są nam niezbędne (wyjątek stanowią czynności powodowane przez prokrastynację – ale to temat na osobny tekst 😁). Pogawędki z kontrahentem, często odsuwane w czasie – bo ciągle coś pilniejszego w kalendarzu, są przecież niezbędne dla podtrzymania biznesowych relacji, a to akurat strategiczny kontakt 👌 A książka Tym razem to „Pod słońcem Toskanii” Frances Mayes (kocham film na jej podstawie 🤩). Już zapomniałam, że są w niej przepisy na włoskie dania ❗❗ Przewertowałam książkę i zatrzymałam się pod koniec, na notatkach z kuchni zimowej. Tak, zupa ribollita to coś fantastycznego, choć nigdy nie przygotowywałam jej ze smażonym chlebem, włożonym do zupy na kilka godzin – warte sprawdzenia 🏆 Polędwica wieprzowa z koprem w polewie miodowej na pewno niedługo wjedzie na stół (a najpierw do piekarnika), bo czytając przepis na fantastyczny sos z bulw kopru włoskiego (który uwielbiam, i znowu zauważam go w sklepie) i serka mascarpone aż się zaśliniłam. A przeglądanie skończyłam na lazanii z grzybami i czosnkowo-tymiankowym beszamelem! Wczoraj kupiłam duży słoik grzybów w solankowej zalewie, z zamiarem riserczu w internetach w poszukiwaniu inspiracji. Inspiracja przyszła z książki.

Już wiecie, dlaczego „musiałam” wziąć ją do ręki 😊

Czy „straciłam czas” na jej przeglądanie Absolutnie nie! Przeglądanie internetu zajęłoby mi jeszcze więcej czasu (przeglądanie przepisów wciąga mnie jak grząskie bagno 😉), tutaj od razu mam cztery przepisy zaznaczone do wykorzystania w najbliższych dniach (jeszcze kurczak pieczony z koprem), i na dodatek znalazłam w tym analogię do tematu brakującego nam czasu, co natychmiast kazało mi zamknąć książkę i zasiąść do pisania

Wczoraj wysłuchałam wywiadu, w którym padło zdanie: „Jeśli nie masz tylko dla siebie pół godziny dziennie, to po prostu jesteś głupi”. Od biznesmena. Coś w tym jest. Ale ten wywiad to temat na osobny tekst, który na pewno się pojawi 🤞

Pani Swojego Czasu napisała we środę: „Myślisz, że nie masz na to czasu – a wiesz, że 10 minut dziennie mniej w mediach społecznościowych to aż 5 godzin w miesiącu?”. Prosta matematyka 🎯 Ale to też temat na osobny tekst 😊

Reasumując:
– przeglądaj na bieżąco swoje „straty czasu”, a zobaczysz, że są produktywne!
– przestań się martwić brakiem czasu czy goniącym Cię czasem, bo Twoje zdrowie na tym traci!
– a czasem po prostu odpocznij.
I słuchaj siebie. Bo nic nie przydarza się bez przyczyny; czasem dopiero po jakimś czasie widzimy sens jakiegoś wydarzenia. Tylko trzeba patrzeć i słuchać 🎯
Jadłospis na ten tydzień znajdziecie TUTAJ.

Pomóż mi rozwijać mój blog 😊

Podoba Ci się treść Kliknij serduszko pod tytułem
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz

To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję

Follow Me!