Temat schematów działania, szczególnie tych nieadaptacyjnych, które kształtują mój świat, zainteresował mnie na tyle, że postanowiłam zgłębić go nieco bardziej, i popełnić więcej artykułów na ten temat. Niewspierające schematy wpływają zarówno na psyche, jak i na somę, z których się składamy w 100%, dobrze jest więc dowiedzieć się co-nie-co więcej na ten temat ❗ Mam wielką nadzieję, że moja samoanaliza natchnie kogoś do własnych przemyśleń i szukania, poznania i zmiany własnych schematów, a co za tym idzie – poprawy komfortu życia 🎯
O schematach przeczytać można TUTAJ; reasumując: schematy to usystematyzowany zapis doświadczeń, dzięki którym możemy szybciej rozpoznać jakąś sytuację i zareagować, wybierając odpowiednią strategię działania. To wspomnienia świadome (obserwacje) oraz nieświadome – emocje i reakcje fizjologiczne, jakich doświadczaliśmy w konkretnych sytuacjach w dzieciństwie (ale nie tylko). W przyszłości, kiedy znajdujemy się w podobnej sytuacji (a raczej którą mózg zinterpretuje jako podobną do już zapisanej w pamięci), system uruchamia te wspomnienia, by „ułatwić” poradzenie sobie w sytuacji „zagrożenia” (a raczej sytuacji, którą mózg interpretuje jako zagrożenie na podstawie wcześniejszych doświadczeń). Uruchamia się więc pewna sekwencja myśli, emocji i reakcji – czyli ugruntowany wcześniej schemat.
To tak jak z wyszukiwarką Google – jeśli już coś wyszukiwałam, i przeglądałam jakieś strony, następnym razem będzie mi podpowiadał w pierwszej kolejności te same strony. Dodatkowo w naszych komputerach i telefonach komórkowych zostawiane są wszelkie ciasteczka i tym podobne stwory – dzięki nim system załaduje wiele danych „z pamięci”, a więc szybciej, zamiast na nowo ogarniać sytuację. Również pisząc bloga już nie raz spotkałam się z tym, że leniwa przeglądarka zaciąga na stronie jakieś zdjęcie, mimo że zostało ono przez mnie usunięte, i na jego miejsce wprowadziłam nowe o takiej samej nazwie – dopiero naciśnięcie odpowiedniego klawisza, wymuszającego aktualizację danych, pozwala załadować właściwe zdjęcie do posta! Inaczej cały czas będzie się pokazywało stare zdjęcie – bo „schemat” jest silniejszy… (A najprostszy dla mnie sposób to nadawać nowym plikom nową nazwę – bo po co się boksować z systemem? Do tej kwestii jeszcze wrócę 😁).
Tak właśnie rozumiem działanie schematów. Ścieżki działania, czyli reakcji: emocji, myśli, zachowań – przypisane do konkretnych sytuacji aktywujących dany schemat – trigerów, jakby powiedział Grzegorz Zięba, Master Trener Akademii Techniki Transformacji.
I te schematy potrafią bezwzględnie rządzić naszym życiem.
Bo też kodują się one w naszej podświadomości i ciele od najwcześniejszego dzieciństwa, a jak pisałam w poprzednim tekście, są odpowiedzią na nieodpowiednie zaspokojenie podstawowych potrzeb emocjonalnych, jakie ma dziecko. Brak poczucia bezpieczeństwa i bezpiecznego przywiązania wiąże się na przykład z lękiem przed porzuceniem, często bardzo irracjonalnym i destrukcyjnym dla dorosłych związków; zachwiana potrzeba autonomii i kompetencji może objawiać się wiele lat później niepewnością przy podejmowaniu samodzielnych decyzji; jeśli naruszana była potrzeba wolności wyrażania się (swoich potrzeb i emocji) w dorosłym życiu pojawia się chłód w relacjach i obawa – a nawet wstyd – przed mówieniem o własnych uczuciach; blokowana spontaniczność objawia się skrępowaniem w sytuacjach, kiedy inni dobrze się bawią; jeżeli niezaspokojona jest potrzeba realistycznych granic i samokontroli, prędzej czy później pojawiają się trudności z „zabieraniem się do roboty”. Przykładów korelacji można podawać wiele. Ale to zaspokojenie tych pięciu potrzeb w dzieciństwie ma największe znaczenie w życiu człowieka.
Kto widzi tutaj siebie, ręka do góry 👍 👍 👍
Z aktywującymi się schematami radzimy sobie jak umiemy. Pozostając uśpione, wyskakują jak królik z kapelusza i zaburzają nasz trzeźwy osąd, aplikując w to miejsce ładunek emocji i reakcji przeżywanych wtedy, kiedy schemat się kształtował. Równie odruchowo system ładuje rozwiązanie, które ma nam oszczędzić tych przeżyć. Tutaj właśnie pojawiają się style radzenia sobie ze schematami, które mają ochronić nas przed cierpieniem przez nie spowodowanym. Jednak słowo „radzenia sobie” nie oddaje poprawnie sedna sprawy: nie do końca radzimy sobie z sytuacją, raczej po prostu ją neutralizujemy. Aby ochronić siebie i zadbać o zaspokojenie emocjonalnych potrzeb tworzymy kolejne schematy działania składające się z prób poradzenia sobie z sytuacją, w której aktywuje się schemat. Niestety zwykle są to zachowania, które dają efekt odwrotny od pożądanego: podtrzymują nasze niewspierające schematy… Jakie mamy wyjście z niepewnej sytuacji, szczególnie w dzieciństwie?
Możemy się poddać, uciec lub walczyć.
W dorosłym życiu takie „proste” zachowania mogą być problematyczne, tym bardziej, że często nawet sobie nie uświadamiamy ich działania. Przynoszą szybką ulgę, jednak w dłuższej perspektywie mogą powodować trudności w ważnych aspektach naszego życia. I zawsze podtrzymują schemat, więc kolejnym razem aktywuje się tak samo, i kolejnym, i kolejnym…
Poddanie się schematowi to przyjęcie tego, co schemat ze sobą niesie, przez co pozwalamy na to, żeby przynosił nam cierpienie za każdym razem, kiedy się odpala. Widzimy i zapamiętujemy wszystko, co do niego pasuje, pomijając informacje, które świadczą przeciwko niemu. Powtarzamy wzorce – sytuacje i relacje – podobne do tych, w których kształtował się schemat. Kręcimy się jak na karuzeli wokół nieprzyjemnych dla nas sytuacji, które „ciągle” – nie wiedzieć czemu – nam się przydarzają.
Unikanie wręcz odwrotnie – wypieramy, aktywnie lub biernie „nie dopuszczamy” do takich zdarzeń, które kojarzą się ze schematem, rezygnujemy z podejmowania działania, by za wszelką cenę uniknąć uruchomienia się schematu i związanych z nim emocji oraz reakcji. To uniemożliwia nam zdobywanie nowych doświadczeń, a także potencjalne uwolnienie się od schematu. Jeśli już schemat się pojawi, spłycamy uczucia lub je blokujemy – (pozornie) nie odczuwamy nic. Tymczasem wiele może nas omijać, skoro popełniamy „grzech” zaniechania działania z obawy przed wystąpieniem schematu.
Walka ze schematem, zwana nadmierną kompensacją, to działanie odwrotne od schematu. Pozornie wydaje się to być dobrym rozwiązaniem, jednak zaprzeczanie schematowi nie tylko go nie usuwa, ale też prowadzi do skrajnych zachowań, jak nieprzyjmowanie krytyki, osadzanie sprawczości na zewnątrz, agresja. Kiedy jednak kompensacja zawodzi – maskowane przez nią uczucia i reakcje powracają, często ze zdwojoną siłą.
Możemy mieć jeden – dominujący – styl radzenia sobie z niewspierającymi schematami, choć możliwe jest też „przełączanie się” między nimi w czasie w ramach jednego schematu. Kiedy o tym czytam, skłonna jestem nawet powiedzieć, że widzę u siebie każdego po trochu, w zależności od sytuacji….
Podczas naszego ubiegłotygodniowego mastermindowego spotkania Grzegorz Zięba powiedział coś, co idealnie pasuje do tej kwestii, choć teoretycznie o teorii schematów nie było mowy: rezygnując z robienia czegoś, nawet bardzo „świadomie”, samemu sobie udowadniając słuszność tej decyzji (np. wcale nie potrzebuję tego mieć/robić), czy przypadkiem nie racjonalizujemy, a tak naprawdę boimy się po to sięgnąć, bo boimy się, że… nie zasługujemy… nie damy rady… ?? Czyż to nie jest unikanie ❓
- Analizując na bieżąco własną postawę i idąc za tym tokiem rozumowania – czy nadawanie innej nazwy nowemu plikowi nie jest „stylem radzenia sobie”, a mianowicie unikaniem problemu, co zmusza mnie do – niejako – obchodzenia go na około? Co prawda nie ma to akurat związku z żadnym schematem, jednak wyraźnie wskazuje na sposób, który stosuję do zbywania „problemu”: styl unikający dominuje u mnie stanowczo… Niedawno dotarło do mnie, z jak wielu rzeczy rezygnuję, żeby nie „przysparzać sobie cierpień”, czyli teoretycznych trudności, zadań do rozwiązania – najogólniej chyba mogłabym powiedzieć: stresu, nawet tego kreatywnego, pozytywnego….
- Najczęściej występuje to w kwestii stresu związanego z czasem, a właściwie jego brakiem na wszystko, co chciałabym/mogłabym zrobić, zmieścić w zakresie doby / tygodnia / miesiąca… Wolę zrobić dużo mniej, niż choć trochę pościgać się z czasem… Gdyby to było dla mnie takie dobre, pewnie nie zauważyłabym takiego działania, a jednak zauważyłam, czyli jest coś do przepracowania i naprawienia 🤔
- Czy to znaczy, że tak samo unikam w kwestii schematów? Prawdopodobnie. Teraz pora przeanalizować listę schematów bardziej szczegółowo…
Muszę przyznać, że nawet w kuchni unikam konfrontacji, choć uwielbiam kulinarne eksperymentowanie 😊 Ściganie się z czasem przy gotowaniu zabiera mi całą przyjemność z tej czynności i przenosi ten czas do kategorii” stresujące. Dlatego też nigdy nie wzięłabym udziału w programie, w którym na wyścigi dobiera się składniki, a potem nerwowo przygotowuje się danie! Czy takie gotowanie może sprawiać przyjemność? Być może tak, ale na pewno nie mnie 😊 Przygotowywanie jedzenia dla innych wymaga dodania odrobimy serca, doprawienia sporą szczyptą zaangażowania. Wtedy jest to „pożywienie”, które służy zdrowiu, zdrowemu podtrzymaniu życia, daje życie 💞 Takie mam przekonanie 💪 Również przygotowując przepisy i jadłospis na kolejny tydzień – który znajdziecie jak zwykle TUTAJ.
—-
Pomóż mi rozwijać mój blog 😊
Podoba Ci się treść ❓ Kliknij serduszko pod tytułem ❗
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie ❗
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz ❗
To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję ❗
