Tekst O Syndromie oszusta popchnął mnie do poczytania nieco w sieci na ten temat, bo chciałam się przekonać, jak często faktycznie występuje i czy może nie jest to kolejny mit, którym się samobiczujemy… Niestety nie jest to wymysł, nawet komentarze, jakie dostałam do tekstów, i rozmowy, jakie od tego czasu odbyłam, świadczą o tym, że w każdym z nas kryje się mały oszust (lub krył się, ale został zidentyfikowany i zneutralizowany) niepozwalający w pełni cieszyć się życiem…
Tym sposobem trafiłam na temat terapii schematu.
Pamiętam, że Mateusz Grzesiak, z którym ponad 2 lata temu miałam sporo zajęć na studiach podyplomowych na Akademii WSB, mówił o terapii schematów, której się poddaje, i którą jednocześnie zgłębia. Poszłam więc za tym tropem i dowiedziałam się kolejnych rzeczy, które tylko potwierdzają, jak ważne jest wychowanie dziecka od samego początku. Może będę się powtarzać, ale wszystko co nas spotyka, może się wdrukować w podświadomość i zostać tam, wyskakując jak zabawka na sprężynce przy najlżejszym dotknięciu, czyli pojawieniu się zdarzenia, emocji, a nawet tylko myśli, która dany schemat aktywuje. Dobrze mieć dobre zapisy, i większość taka właśnie jest. Są jednak takie, które utrudniają życie, nie pozwalają zdrowo funkcjonować i czuć się szczęśliwym, a nawet wymagają przepracowania, i to często z pomocą fachowca.
Beata Pawlikowska nazywa te zapisy kodami podświadomości, i używam tego określenia wielokrotnie, choćby w odniesieniu do niezasługiwania czy bycia niewystarczającym. Natomiast terapeuci nazywają je schematami, dzieląc je na adaptacyjne – takie, które pozwalają sprawnie funkcjonować i w zdrowy sposób dbać o swoje potrzeby; oraz nieadaptacyjne, utrudniające radzenie sobie w niektórych sytuacjach. Tak czy inaczej są to powtarzające się, trwałe wzorce, kształtujące się na podstawie wydarzeń, których jesteśmy obiektem lub choćby świadkiem (szczególnie w relacjach z najważniejszymi dla nas osobami, głównie w dzieciństwie; ale nie tylko), a za tym idą konkretne emocje i reakcje ciała. Zakodowane w psychice i ciele, potrafią aktywować się na samą myśl o jakiejś sytuacji! Wpływają na nasze myślenie, postrzeganie, decyzje i zachowania. Kształtują przekonania dotyczące nas samych, innych ludzi i otaczającego nas świata.
I rozwijają się przez całe życie, bo każda kolejna sytuacja jest samopotwierdzeniem schematu…
Co gorsza, z czasem niewspierające emocje, jakie generuje negatywny schemat, są coraz silniejsze (a nawet nieadekwatne!), bo zwielokrotnione przez odczuwanie ich przez wiele lat doświadczania takich reakcji. Zależnie od tychże doświadczeń możemy przeżywać zbyt wiele i coraz więcej lęku, wstydu, złości, smutku… Łatwo jest niestety stracić obiektywizm, kiedy zarówno psyche, jak i soma, dają ciągle te same odpowiedzi w określonych sytuacjach, prawda? Dlatego ważne jest zainteresowanie samym sobą, zauważenie tego, co nas nie wspiera, i szukanie drogi zmiany.
Bo wcale nie „musi tak być” ani „tak już mam” czy „taka już jestem”, ani „muszę się z tym pogodzić”, „nic na to nie poradzę”, ani „nauczyłam się z tym żyć”. Kod czy schemat można zmienić, i choć nie jest to tak proste, jak choćby zmiana prawej ręki na lewą przy szczotkowaniu zębów (choć to wcale nie takie proste przy analogowej szczoteczce 😊), warto próbować.
Być może znowu się powtarzam, ale podkreślę: jeżeli w naszym życiu przeważają dobre i zdrowe relacje, to najprawdopodobniej mamy też „zdrowe” schematy, które pozwalają nam odnajdować się w życiu i w dojrzały sposób podchodzić do różnych sytuacji. Natomiast jeśli rodzice czy inni opiekunowie nie spełniali naszych podstawowych potrzeb emocjonalnych, to najczęściej dysponujemy schematami, które są odzwierciedleniem tamtych relacji i sytuacji. I nad tymi należy pracować – nauczyć się sobie z nimi radzić lub całkiem je zmienić.
A wybór należy do mnie. I do Ciebie. I do każdego, kto chce żyć z większą lekkością 😊
Według twórcy terapii schematów (Jeffrey Young), te bazowe potrzeby, które rodzice/opiekunowie winni zaspokajać, to: bezpieczne przywiązanie do innych, autonomia i kompetencje (poczucie własnej tożsamości), wolność wyrażania potrzeb i emocji, spontaniczność oraz samokontrola i stawianie realistycznych granic. To jednocześnie obszary, w których objawiają się właśnie schematy nieadaptacyjne. Problem pojawia się wtedy, kiedy schematy są wyjątkowo silne, dysfunkcyjne i sterują naszym dorosłym życiem. Dla mnie to bardzo interesujące zarówno z punktu widzenia rodzica, jak i osoby mocno zainteresowanej naprawą własnych kodów podświadomości! Zmiana spojrzenia na pewne sytuacje to zmiana kodu (oby na pozytywny!), a pierwszy krok to poznanie wroga, czyli własnych dysfunkcyjnych schematów, a następnie „uzdrowienie ich” 😊
I co równie ważne: nie powielanie zachowań, które tworzą takie schematy, w wychowaniu własnych dzieci!
Jakie są więc schematy, określone przez Younga, według których nasze życie podlega dysfunkcjom? Na liście znajduje się osiemnaście takich schematów:
- deprywacja emocjonalna – przekonanie, że moje potrzeby emocjonalne nie są ważne i nie zostaną zaspokojone przez innych
- opuszczenie/niestabilność więzi – przekonanie, że bliskie mi osoby prędzej czy później odejdą
- nieufność/skrzywdzenie – przekonanie, że inni mogą mnie zranić, wykorzystać, oszukać bądź poniżyć
- zahamowanie emocjonalne – przekonanie o tym, że powinienem tłumić swoje spontaniczne emocje i impulsy
- wadliwość (niepełnowartościowość)/wstyd – przekonanie, że coś jest ze mną nie tak, że mam w sobie jakąś trwałą wadę
- roszczeniowość, wielkościowość – przekonanie, że jestem kimś szczególnym (mądrzejszym, ładniejszym itp.), kto może robić i mówić co chce, niezależnie od tego, czy innym to odpowiada
- bezwzględna surowość – przekonanie, że każdy błąd zasługuje na surową karę
- porażka – przekonanie, że nie jestem w stanie osiągnąć tak wiele, jak inni, bo nie posiadam odpowiednich kompetencji
- zależność/niekompetencja – przekonanie, że nie jestem w stanie podjąć samodzielnie dobrej decyzji, a nawet że nie jestem w stanie sprostać samemu codziennym obowiązkom
- nadmierne wymagania/nadmierny krytycyzm – przekonanie, że cokolwiek zrobię, nie jest wystarczająco dobre i w związku z tym powinienem się bardziej starać
- niedostateczna samodyscyplina – trudność w utrzymaniu właściwego poziomu samokontroli i tolerowaniu frustracji
- izolacja społeczna/wyobcowanie – przekonanie, że nie pasuję do swojej (lub żadnej) grupy ludzi
- negatywizm/pesymizm – nadmierne skupianie się na negatywnych aspektach życia przy jednoczesnym minimalizowaniu aspektów pozytywnych
- podatność na zranienie lub zachorowanie – przekonanie, że w każdej chwili może wydarzyć się jakaś katastrofa
- podporządkowanie się – przekonanie, że muszę poddać się woli innych osób, bo inaczej spotkają mnie jakieś przykre konsekwencje; prośby rozumiem jako rozkazy
- poszukiwanie samoakceptacji i uznania – uzależnianie poczucia własnej wartości od opinii innych
- uwikłanie emocjonalne – schemat zbyt dużej bliskości między mną a inną ważną dla mnie osobą
- samopoświęcenie – odruch rezygnowania z własnych potrzeb i poświęcania się na rzecz innych osób
Cóż, na pierwszy rzut oka widzę tutaj kilka bardzo znajomo brzmiących punktów i materiał do dalszej samoanalizy…
A Ty?
Czy schematy przydają się w kuchni? Moim zdaniem tak – oczywiście te dobre. Nawyki żywieniowe to przecież schematy! Kody umieszczone w podświadomości, które albo sprzyjają naszemu zdrowiu, albo je nadwyrężają… Jeśli mamy w sobie schematy nagradzania czy odreagowywania stresu jedzeniem, to nie sprzyja to zdrowiu – i wiem to z własnego doświadczenia… Z autopsji wiem też, jak trudno się takie wdrukowane schematy zmienia, jednak jestem pełna nadziei, że mimo wszystko jest to możliwe i skoro widzę postępy, to jest duże prawdopodobieństwo, że ostatecznie uda mi się zamienić niesprzyjające kody na kody wspierające, a przynajmniej doprowadzić do ich neutralizacji 👍
Wyrobienie sobie (oraz rodzinie) zdrowych nawyków to podstawa, warto więc przygotowywać domowe posiłki 😊 Dlatego nie ustaję w proponowaniu Wam nowych przepisów i jadłospisów na kolejne tygodnie. Może to komuś pomoże, albo chociaż zmotywuje do zadbania o swoje nawyki związane z talerzem? Taką mam nadzieję 😊 Jadłospis na kolejny tydzień – jak zwykle TUTAJ.