Żeby zakończyć jakoś zimowy czas zadumy i bezruchu, żeby otworzyć się na strzelającą życiem wiosnę, postanowiłam dzisiaj przytoczyć fragment książki, którą pożyczyłam do przejrzenia jeszcze w styczniu i zabrałam się za nią niedawno. To „Kalejdoskop mocy. Spełniaj swoje marzenia” Magdaleny Przybysz. Czy wiosna za pasem nie zachęca do rozbujania marzeń? Tyle że tym razem nie będzie o marzeniach, a o sensie życia. Wspominałam o tym tym w poprzednim tekście „O poczuciu obowiązku” w kontekście jednego z opowiadań, które składają się na autiobook Grzegorza Zięby „Nie-motywacja. Nie motywuj. Uświadamiaj”. „Przeżyj życie dla siebie” – nie znaczy wcale, że masz być egoistą! Znaczy: cokolwiek robisz, rób to dla siebie, nawet jeśli robisz to dla kogoś innego – albo nie rób tego wcale. Zdrowy egoizm po prostu się opłaca.
Cytat z książki Magdaleny Przybysz pochodzi z rozdziału: „Po co żyjemy, czyli pytanie o sens życia”:
„ Znajomy doktor filozofii, z którym prowadziłam eksperymentalny projekt taneczno-filozoficzny You KANT dance, Tomasz Mazur, powiedziała na jednych z zajęć, że najczęstszym tematem, który przewija się we współczesnej filozofii jest utrata sensu życia, a pytaniem najczęściej zadawanym przez studentów jest: ‘Po co żyjemy?’. Kiedy o tym mówił, dwie uczestniczki naszego projektu, jedna z Japonii, a druga z Indii, zgodnie stwierdziły, że gdyby ktokolwiek w ich krajach zapytał o to, od razu musiałby opuścić zajęcia, gdyż takie pytanie uznane byłoby za zniewagę życia samego w sobie. Dla ludzi Zachodu sens życia nie jest tak oczywisty.
A jednak im dłużej rozwijam się, prowadzę praktykę coacha i konsultantki, tym bardziej jestem skłonna przyznać, że zbyt intensywne myślenie o sensie życia to pułapka; zastanawianie się, po co to wszystko – te wszystkie sprawy, którymi się zajmujemy, od płacenia rachunków, poprzez różnego rodzaju obowiązki, przyjemności, aż po relacje z innymi ludźmi.
Myślenie o sensie życia odcina nas od … DOŚWIADCZANIA ŻYCIA jako takiego.
Kiedy zastanawiałam się nad różnicą w podejściu do sensu życia w różnych kulturach, przypomniała mi się historia, którą opowiedział mi pewien poznany w Nepalu astrolog. To opowieść o znanej mistrzyni rękodzieła imieniem Takottka, która mieszkała w jego rodzinnym mieście. Jej dywany oraz gobeliny słynęły z misternego wykonania oraz niezwykłego piękna. Nikt nie dobierał kolorów jak ona, nie tkał tak przepięknych wzorów. Choć jej wyroby nabywali najmożniejsi tego świata, wystawiała je na zwykłym straganie, na targu nieopodal swojego domu. Pewnego dnia na targ przyjechała kobieta o imieniu Natalie, która chciała zamówić u niej dywan dla swojego męża do jego nowego gabinetu w Paryżu. Niezmiernie się zdziwiła, patrząc na prosty stragan, na którym wystawione były rękodzieła. Takottka tkała akurat dywan dla pewnego mędrca z pobliskiej wioski i trzymała na kolanach sieć kolorowych i skłębionych nici. Część z nich wystawała, część łączyła się w chaotyczne, pozbawione logiki wzory. Natalie przywitała się z nią i patrząc jej w oczy, wyczuła ogromną mądrość oraz poczuła, że może nie tylko kupić od niej dywan, ale też zaufać i zapytać i sprawę, którą ją dręczyła.
– Takkotko – powiedziała – od pewnego czasu nie wiem, jaki jest prawdziwy sens życia i dokąd tak naprawdę zmierzam. Niby niczego mi nie brakuje, mam co jeść, mam pracę, kocham moją rodzinę, przyjaciół, ciągle czegoś się uczę. A jednak nie potrafię się tym wszystkim cieszyć. Kiedy widzę ogrom ludzkiego cierpienia i to nieskończone morze potrzeb, czuję, że mnie to przerasta. Mam wrażenie, że pogrąża nas jakaś magma bezsensu. A kiedy tylko pojawia się jakieś wyjaśnienie, sensowny wzór, który zaczyna wprowadzać do tego świata jakiś porządek, to po paru dniach to poczucie sensu znowu znika. I tak w kółko. Czuję, że cały świat pogrążony jest w chaosie, bez początku i końca.
Takkotka przerwała na moment swoją pracę i rzekła: – Natalie, popatrz na te splątane nitki – wskazała spodnią stronę dywanu, który właśnie tkała. – Pogrążone w chaosie, sprawiają wrażenie jakby moja praca nie miała najmniejszego sensu. Kiedy jednak odwrócisz dywan na drugą stronę, okazuje się, że ta plątanina, którą widziałaś od spodu, na wierzchu ma swój ściśle określony porządek i sens. – Powiedziawszy to, Takkotka odwróciła tkaninę na prawą stronę. Ich oczom ukazał się piękny wzór – żółte gwiazdy na niebieskim tle, księżyc i wielobarwne kwiaty.
– Dlatego po prostu rób swoje, rób to, co kochasz. Rośnij tak, jak rośnie kwiat, w stronę słońca, naturalnie i spontanicznie.
Natalie ucałowała ręce Tkkotki i wróciła do swojego domu nie tylko z oryginalnym dywanem o najpiękniejszych wzorach i barwach, ale przede wszystkim ze spokojem i zaufaniem w sercu, że to, co robi, ma sens, a pewnego dnia los odsłoni jej prawdziwy wzór, który kryje się po prawej stronie jej życia.”
W naszym życiu mamy przeróżne etapy. Każdy ma sens z punktu widzenia całości. Dlatego nie ma sensu pytać o sens życia. Po prostu je przeżywaj najlepiej jak potrafisz, i dokładnie tak, jak chcesz.
Odkryj siebie, bądź sobą.
W kuchni też bądź sobą. Nie musisz być mistrzem, po prostu coś ugotuj 😊 Jadłospis na ten tydzień znajdziesz TUTAJ.
—-
Pomóż mi rozwijać mój blog 😊
Podoba Ci się treść ❓ Kliknij serduszko pod tytułem ❗
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie ❗
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz ❗
To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję ❗
