o trollach w naszej głowie - młoda kobieta w geście; to nie moja wina
NA TEMAT

O trollach

Czy znacie trolle? To takie stwory, które choć z kształtu przypominają człowieka, to ogólnie z wyglądu są paskudne, a charakter wcale od tego wizerunku nie odstaje. Są złośliwe, przyjemność czerpią ze szkodzenia ludziom, a światło słoneczne zamienia je w kamień.

Nie bez powodu trollami nazywa się ludzi, którzy w internetowych czeluściach podjudzają innych użytkowników do walki o prawdziwe wartości i dobre imię, swoimi komentarzami, które zwiemy trollowaniem. Nie karmić trolla – aż ma się ochotę pod takimi komentarzami napisać tym, co dają się ponieść bezcelowej dyskusji, która przyjemność daje tylko złośliwym trollom, a resztę świata ma wk..ć na całego.

Troll to nic dobrego.

Tymczasem okazuje się, że każdy z nas ma takie trolle we własnej głowie. Najczęściej wyhodowane przez starsze pokolenia, bo w końcu uczymy się z tego, co widzimy i co słyszymy. Takim bowiem mianem psycholog kliniczny dr Mitch Abblett określił trzy – według niego – najcięższe do pozbycia się mentalne nawyki, które nie pozwalają nam odczuwać dobrostanu. Spotkałam się z tym tematem w nowym mini-wykładzie Jarosława Gibasa na YT pt. „Ukryta hodowla trolli, czyli trzy najbardziej destrukcyjne nawyki mentalne”. Początek przytoczę w całości, bo jak zwykle autor w niezwykle barwny sposób zaciekawia widza / słuchacza:

Wyobraźmy sobie zaśnieżoną norweską polanę kilka kilometrów na południowy wschód od fiordu Romsdal. Jest środek nocy, więc w mroku majaczą przycupnięte na śniegu trzy kudłat,e potężne stwory. Trzy trolle żywcem wyjęte z nordyckich wierzeń. Siedzą i knują pod osłoną nocy. Pierwszy troll mówi: „Wiecie, już normalnie nie ogarniam, tak mnie ostatnio wkurzyli ci turyści, a szczególnie ten na motocyklu. Kto to w zimę popyla przez drogę trolli? No tak mnie zeźlił, że mu wyszarpnąłem i zjadłem wał kardana. Niech teraz zaiwania na piechotę.” „Tak, ja wiem o co chodzi – wtóruje mu drugi troll – dawniej to było nie do pomyślenia. Czasem se tak siedzę w krzakach i myślę co to będzie. No przecież to się nie zapowiada nic dobrego, tak się obecnie porobiło, że już nawet nie ma gdzie emigrować”. „Ja wam powiem – wzdycha trzeci troll – że ja to jestem wiadomo jaki i już się nie zmienię. A że se czasem skuna zjaram, to za swoje, nie? Gena nie wydłubiesz, bracie!”. I kiedy ostatni troll wypowiada te słowa, gdzieś ponad konarami sosen zaczynają się powoli pojawiać pierwsze promienie słońca, co jest niezawodnym sygnałem dla trolli, że trzeba zmykać w knieje, żeby światło nie zamieniło ich w kamień.”

Czym zatem są te trolle w naszej psychice?

Pierwszy troll jest mi wyjątkowo „bliski” i to za jego przyczyną piszę do Was dzisiaj ten akurat tekst. Od paru lat już staram się go wygonić gdzie pieprz rośnie, ale wierzcie mi – to trudniejsze, niż się człowiekowi wydaje! Wszystko, co mi się przydarza, ma swoją przyczynę na zewnątrz mnie, a do tego odpowiedzialne jest za to, co w danej sytuacji czuję. To jest tak zautomatyzowane myślenie, że naprawdę trudno nawet zauważyć, że coś jest nie tak. Dopiero świadomość – która jest tym światłem, co zamienia trolla w kamień – pozwala zwracać na to uwagę. Wkurzam się, bo przekładając talerzyk w inne miejsce w zmywarce (‘ktoś’ włożył go nie tak, jak trzeba) upuściłam go i się stłukł. Tymczasem to ja go przekładałam, ja go stłukłam, i ja się (potencjalnie) zdenerwowałam. I tylko dlatego, że od kilku lat uczę się zauważać takie obwinianie wszystkiego wokół i swoje reakcje, to tym razem „tylko” poleciało brzydkie słowo, bez dalszej reakcji. Jak często tłumaczymy sobie, że zachowaliśmy się czy zareagowaliśmy w konkretny sposób, bo coś nas do tego sprowokowało? Tworzymy ciąg przyczynowo-skutkowy pomiędzy wydarzeniami, a własnymi emocjami. Nadal wielokrotnie się na tym łapię… Tymczasem to my jesteśmy odpowiedzialni za to, jak reagujemy, i jakie w związku z tym odczuwamy emocje. Bo nasz stan emocjonalny wynika z naszej reakcji na sytuację, a nie z faktu zaistnienia sytuacji. I w dodatku nie ma znaczenia, czy jest w tym „czyjaś wina”, a przecież z lubością znajdujemy „winnych”…

Drugi troll – jak mówi Jarosław Gibas: usiłuje zaprzeczyć temu, że wszystko podlega zmianie. To ta część naszej świadomości, która lubi to, co znane, a wychodzenie ze strefy komfortu traktuje jak karę, a nawet niebezpieczeństwo. Świat cały czas się zmienia, trudno jest czasem zaakceptować ciągłą konieczność dostosowywania się do nowej rzeczywistości. Kolejne pokolenia dorastają w innych niż poprzednie warunkach; czy lepszych, czy gorszych, to zależy od punktu widzenia, który zależy – jak wszyscy wiedzą – od punktu siedzenia. Panta rhei kai ouden menei – wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu – to słowa przypisane Heraklitowi z Efezu. Jego filozofia głosi, że ciągłe stawanie się i przemijanie jest najważniejszą cechą bytu. I choć minęło 2500 lat, także dzisiaj powtarzamy „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Tym bardziej, że od pewnego czasu świat przeszedł w galop, i wygląda na to, że nie da się tego pędu zatrzymać. Mnie osobiście nie raz i nie dwa zdarza się mieć takie myśli, ale jeszcze starcza mi sił (i chęci), żeby próbować nadążać. Jednocześnie uważam, że skoro cywilizacja przyśpiesza w takim tempie, to mamy prawo czasem nie ogarniać, zeźlić się na zachodzące gwałtowne zmiany czy poczuć się nimi zmęczonym. Każdemu po kolei młodemu pokoleniu wydaje się, że to „starzy” tak marudzą, i na pewno kojarzycie taki przebój Kombi z refrenem śpiewanym milion razy: „Każde pokolenie ma własny czas / Każde pokolenie chce zmienić świat / Każde pokolenie odejdzie w cień / A nasze nie…”. Jednak zawsze przychodzi taki dzień, w którym kolejne pokolenie pomyśli, że może już dosyć tych zmian? Bo dla nich czas też upłynie. A na ich miejsce przyjdą nowi, pełni werwy i zapału. Akceptacja tego stanu rzeczy znacznie ułatwia życie, bo zaprzeczanie nie pozwala na pozostawianie w poczuciu dobrostanu. A dobrostan to fajna rzecz! A jeszcze przyjemniej jest nadążać jak najdłużej 😁

Czymże jest trzeci z trolli? Według twórcy teorii – najgroźniejszy – zabiera nam możliwość nie tylko rozwoju, ale nawet dostosowywania się do otoczenia. „Jestem, jaki jestem, i już się nie zmienię” to wyrok, który wyrzuca nas z wagonika diabelskiego młyna, jakim zdaje się nasza rzeczywistość, skazując na funkcjonowanie na marginesie. Pięknie to zobrazował Jarosław Gibas: „Tkwienie w przekonaniu o swojej niezmienności, nie tylko wzmacnia destrukcyjną aktywność dwóch pozostałych trolli, ale przede wszystkim zamyka nas za życia w pięknej dębowej skrzynce, a to jedyne miejsce, w którym rzeczywiście żadna zmiana już nas nie musi ruszać. (…) Każde przekonanie spod znaku „ja już się nie zmienię” przybija kolejny gwóźdź do ślicznej dębowej skrzynki, a nie ma w niej aż tyle miejsca na gwoździe, by ten proceder nie miał końca. Prędzej czy później domknie się ostatnia szczelina i do wnętrza nie przedostanie się już najmniejszy promień światła.” Osobiście muszę z dumą stwierdzić, że trzeciego trolla nigdy nie pielęgnowałam, choć przyznanie przed samą sobą, że coś jest do zmiany, a także same zmiany, nie raz przychodzą mi z trudem…

I przyznam, że szczerze nie lubię wspomnianego popularnego cytatu, którym trenerzy wszelkiej maści przerzucają się w internecie, czyli w skrócie „Jedyną stałą jest zmiana” – co nie zmienia faktu, że wiem i rozumiem, że tak jest. Komforcik dużo bardziej mi pasuje, ale choć mam pewność, że „płynę” przez życie, to jednak mielizn, zakrętów i wodospadów było w nim sporo. Akceptując stan rzeczy otwieram się na zmiany, nie walczę z nurtem, ale czasem przyczajam się na płyciźnie i czekam na rozwój wydarzeń. A kiedy pojawia się wartki, szeroki nurt, rozwijam żagle i płynę! Z duszą na ramieniu – bo znowu w nieznane, ale z cieniem radości w sercu. Tak się zdobywa świat 🏆

I bardzo bliska jest mi metafora, że wszystko płynie 🎯

Na koniec jeszcze jeden cytat, podsumowujący mini-wykład Jarosława Gibasa:

Teraz, kiedy już potrafimy zdefiniować własne trolle, potrafimy rozpoznać tych wszystkich, którzy swoich trolli nie dostrzegają, i mamy gotową odpowiedź na pytanie dlaczego ten świat wygląda tak, jak wygląda. Tymczasem trolle nie są niezwyciężone. Co więcej, istnieje wiele skutecznych metod na ich pokonanie – od technik opartych na uważności, przez praktyki wykorzystujące mechanizm deformowania nawyków, aż do narzędzi dedykowanych zmianie przekonań. Jednak zawsze podstawowe prawo walki z trollami pochodzi z tego samego źródła co trollowa metafora – z mitologii nordyckiej. Trolle są silne tylko wówczas, kiedy skrywają się w mroku naszej nieświadomości. Zabija je światło słońca, na które je z mroku wystarczy wyciągnąć.”

Dlatego dzisiaj życzę nam wszystkim światła świadomości. Wymaga to sporo pracy, ale warto. Jestem tego pewna 😊

Jeśli coś w kuchni mi nie wyjdzie, ileż razy denerwuję się, albo znajduję wytłumaczenie poza mną! Mimo że gotowanie dla mnie to sama przyjemność, potrafię sobie ją zepsuć… Po czym łapię się na tym usprawiedliwianiu, i przed samą sobą mi głupio, że tak głupio reaguję 😊 Tworzenie jadłospisów czy nowych przepisów też wymaga samozaparcia, czasu i uwagi, a jeśli robię to na ostatnią chwilę, czuję nerwowość i pluję sobie w brodę, że nie zrobiłam tego wcześniej. A mogłam. Sama sobie to ciśnienie robię…

Tak czy inaczej jadłospis gotowy, tak jak i nowe przepisy na cały tydzień, i znajdziecie je TUTAJ.

—-

Pomóż mi rozwijać mój blog 😊

Podoba Ci się treść Kliknij serduszko pod tytułem
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz

To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję

Follow Me!