o nadmiernych wymaganiach - niezadowolona kobieta pokazuje gest kciuka w dół
NA TEMAT

O wymaganiach

Dzieląc wczesne (czyli z dzieciństwa i młodości) nieadaptacyjne schematy na kategorie, zaraz po tych bezpośrednio związanych z bliskimi relacjami (a raczej ich brakiem), czyli zahamowaniach emocjonalnych, deprywacji emocjonalnej, niestabilności więzi oraz nieufności, drugą kategorię ustaliłam jako te związane z działaniem. To będzie to, co nas powstrzymuje przed podejmowaniem decyzji i odpowiedzialności, nie pozwala osiągać sukcesów, nie raz też paraliżuje, albo wręcz przeciwnie: staramy się do granic możliwości. Są to:

  • nadmierne wymagania/nadmierny krytycyzm – przekonanie, że cokolwiek zrobię, nie jest wystarczająco dobre i w związku z tym powinienem się bardziej starać
  • porażka – przekonanie, że nie jestem w stanie osiągnąć tak wiele, jak inni, bo nie posiadam odpowiednich kompetencji
  • zależność/niekompetencja – przekonanie, że nie jestem w stanie podjąć samodzielnie dobrej decyzji, a nawet że nie jestem w stanie sprostać samemu codziennym obowiązkom

Na pierwszy ogień – jako praktykujący perfekcjonista na odwyku – wezmę oczywiście schemat nadmiernych wymagań, wiążący się z nadmiernym krytycyzmem. Dążenie do ideału, skupianie się na szczegółach, poprawianie bez końca. Bo dobrze to za mało. A lepiej wcale nie jest lepsze. Ustawiona samemu sobie poprzeczka stoi niezwykle wysoko, i wcale nie chodzi o poklask z zewnątrz, ale własne oczekiwania. Stąd wynika również skłonność do krytycyzmu: wymagający schemat zmienia sposób patrzenia nie tylko na siebie, ale też na świat wokół, uwypuklając braki i niedociągnięcia. Niezadowolenie z wyników każe działać pilniej i dokładniej. Stawiając siebie i otoczenie pod pręgierzem surowej oceny, trudno być zadowolonym i szczęśliwym…

Będąc uczciwym w analizie schematu nadmiernych wymagań trzeba jednak zauważyć, że wśród minusów znajdą się też plusy. Bo jakby nie było, to dokładność, szczegółowość, produktywność czy stanowcze dążenie do celu sprawdzają się w wielu zawodach. Te cechy pomagają osiągnąć sukces. Tylko jakim kosztem?

Wszystko zależy od tego, jak duża presja się z tym wiąże.

Bo to ze schematem nadmiernych wymagań wiąże się często zniekształcenie myślenia zwane nieco zabawnie trzebofilią. Jednak w samym myśleniu nie jest już ani trochę zabawnie. Presja, jaką czujemy, widząc wszędzie konieczność zamiast wyborów i możliwości, jest ogromna. Nadużywanie muszę, powinienem / powinno się, należy, trzeba, nie wolno (itp. itd.) w stosunku do siebie oraz do innych ludzi zatruwają życie wszystkim wokoło. Budzi zniechęcenie, poczucie winy, frustrację, a nawet wrogość. Praca z trzebofilią to zamiana „powinnam” na słowa łagodzące, takie jak „chciałabym” lub „byłoby dobrze”. Pomaga też dodanie „bo dzięki temu…” – czyli świadomość, po co w ogóle chcemy coś zmienić. I wierzcie mi, to wcale nie jest łatwe… Borykam się z tym od lat, i nadal wielokrotnie „muszę”, „trzeba” czy „powinni” dominuje w w moim myśleniu z automatu. I faktycznie zmiana sposoby myślenia poprzez słowa zdejmuje część presji, warto więc stosować „zwykłą” zamianę słów 😊

Wracając do schematu nadmiernych wymagań / krytyki, perfekcjonizm nie pozwala zrobić czegoś po prosu dobrze. Sprzątanie musi być na wysoki połysk, prezentacja idealna, a póki tak nie jest, „trzeba” poprawiać, ulepszać. Poprawianie trwa w nieskończoność, a zadowolenie z efektów jest mierne lub żadne, i to nawet wtedy, kiedy są o niebo lepsze, niże efekty innych ludzi. To nie ma w tym schemacie znaczenia… Kolejnym przejawem schematu jest nadmierne oczekiwanie wysokiej produktywności. Przekonanie, że  niewykorzystanie czasu w optymalny sposób to jego marnowanie prowadzi często do kuriozalnych sytuacji, kiedy wszystkie działania podporządkowane są gonieniu się z czasem. Nawet wypoczynek „musi” być efektywny, a jeśli tak nie jest, pojawia się spięcie i niezadowolenie. Zamiast rozluźnienia mamy znowu napięcie i niezadowolenie… W schemacie pojawiają się też sztywne zasady, dotyczące wszystkiego i wszystkich. Wykonywania czynności, funkcjonowania  w społeczeństwie, przekonania moralne czy religijne – tutaj nie ma taryfy ulgowej.

Poddając się działaniu tego schematu wpadamy w pracoholizm, jednocześnie nie odczuwając satysfakcji z osiągnięć, mimo że często naprawdę jesteśmy „najlepsi”. Pojawia się skłonność do rywalizacji, a co gorsza, poczucie bycia gorszym, jeśli ktoś jest lepszy.

I znowu musimy się bardziej starać…

Sposobem na unikanie schematu jest często prokrastynacja. Pojawienie się wymagającego zadania do wykonania budzi potrzebę wykonania go perfekcyjnie. Włącza się presja, a pojawiające się przekonania i lęk przed byciem niewystarczająco dobrym powodują dyskomfort, z którym radzimy sobie angażując się w coś innego, żeby zająć umysł i wyłączyć nieprzyjemne myśli. Zawsze znajdzie się coś, co „trzeba” zrobić najpierw. Nawet jeśli jest to spanie, przeglądanie internetu czy sprzątanie. Brak działania w kierunku wykonania zadania niestety tylko potwierdza schematy, zwiększa dyskomfort, zagłuszamy się więc kolejnymi działaniami niezwiązanymi z zadaniem, co znowu utrwala krytyczne przekonania o byciu beznadziejnym, bezsilnym, budzi lęk – i tak w koło.

Nadmierna kompensacja w schemacie nadmiernych wymagań / krytycyzmu objawia się realizowaniem zadań pośpiesznie i byle jak. Skoro i tak nie uzyskamy zadowalającego efektu, po co się starać? To dodatkowo potwierdza krytyczne przekonania, błędne koło schematu się zamyka…

Jak wygląda więc nasze życie pod działaniem tego schematu? Ciągłe napięcie, lęk przed porażką, czarno-białe myślenie (tak albo w ogóle), wieczny stres i presja czasu, a i tak nie jesteśmy wystarczająco idealni. To prowadzi do wyczerpania, a w dłuższej perspektywie odbija się na zdrowiu, tak fizycznym, jak i psychicznym… Ponadto schemat nadmiernych wymagań / krytycyzmu ma wpływ również na nasze relacje z innymi ludźmi, również te bliskie. Skłonni do niezadowolenia i skupiając się na błędach (wg naszych standardów) wpływamy negatywnie na innych. Perfekcjonizm i presja czasu sprzyjają wpadaniu w złość, a sztywne zasady budzą wrogość wobec tych, którzy nie spełniają naszych standardów. Takie zachowania często potwierdzają ich własne schematy, a co gorsza – w przypadku wychowania dzieci – budują niekorzystne schematy. Bo właśnie stąd bierze się zwykle ten schemat – z wymagań rodziców. Wpajając zasady, określając standardy i krytykując za niedociągnięcia, chwaląc i zauważając dziecko tylko wtedy, kiedy spełnia nasze oczekiwania, karcąc kiedy jest nieuważne, i nie zauważając w innych sytuacjach – tworzymy grunt pod dokładnie ten sam schemat.

Oraz kilka innych…

Dlatego nie warto, a TRZEBA, pracować nad pozbyciem się schematu nadmiernych wymagań / krytyki ze swojego życia. Parafrazując: „byłoby dobrze” zmienić przekonania wynikające z tego schematu, bo dzięki temu pozbędziemy się ciągłej presji, i zadbamy o własne zdrowie.

Podstawa to jak zawsze zauważenie schematu, czyli odpowiedzenie sobie na pytania: jak często czujemy presję czasu, stając się niewolnikiem zegara? Czy jesteśmy zadowoleni z efektów własnej pracy i czy perfekcjonizm utrudnia nam działanie? Czy zasady są święte, a odstępstwa piętnowane? Czy ciągłe napięcie i stres powodują dyskomfort, ból, a nawet choroby? Czy potrafimy wypoczywać efektywnie? Może najwyższy czas nieco obniżyć poprzeczkę i przestać myśleć w kategoriach sukces i porażka?

Czy ja widzę u siebie schemat nadmiernych wymagań?

No ba! I to rozpasany że hej! O moim perfekcjonizmie, nad którym usilnie pracuję, pisałam już wiele razy, i wiele pracy jeszcze przede mną. To proces, a żeby nie robić sobie PRESJI, że TRZEBA się z perfekcjonizmu wyleczyć, musi się dziać w swoim – a raczej moim – tempie 😊 Trzebofilia jest mi znana, także w trakcie przepracowywania i wprowadzania zmian, ale nie spodziewałam się, że aż tak! Wszystkie „powinni”, które dźwięczą w mojej głowie i zbyt często na mych ustach, kwalifikują się do zmiany tak samo, jak te same oczekiwania wobec mnie samej. W pewnym momencie mojego życia (wcale nie tak dawno) dotarło do mnie, że wymagam od siebie dużo więcej, niż od innych, innym odpuszczam i pobłażam dużo więcej, niż sobie. Dlatego zaczęłam pracować nad tym (schematem, jak się okazuje). Tymczasem myśli o tym, co inni powinni, pozostawiłam w spokoju, i dopiero teraz do mnie dotarło, że bez zmiany w tym zakresie, zmiana w „trzebofilii” wobec mnie samej nie będzie niestety efektywna! Najważniejsze, żeby za zmianą samych słów na „byłoby dobrze, bo dzięki temu” szła też zmiana nastawienia do sprawy, intencji, tego, co leży pod spodem. Bo wiecie; zmiana powierzchowna nic nie da oprócz samej zmiany frazeologicznej. To musi się zadziać na najgłębszym poziomie wszystkich „powinności”. A do tego jeszcze daleka droga. Ważne jednak, że jestem w drodze i jasno widzę cel 😊

A „walka” z czasem to już w ogóle jest jakiś dramat… Presja zaplanowanego „efektywnego odpoczynku”? Nie można „tracić” czasu, bo każda minuta cenna? Zajęcia rozplanowane, łącznie z czasem na wypoczynek, niemal co do minuty, bo produktywność musi być? Przecież to o mnie! Pracuję nad tym również już od jakiegoś czasu, uczę się balansu między pracą, a odpoczynkiem, ale może faktycznie zbytni nacisk na efektywność czasu wolnego (nawet niecnierobienia) tylko zaognia sytuację i pogłębia schemat??? No więc czy presja, jaka jest w ostatnim czasie w branży „rozwoju osobistego” na zarządzanie sobą w czasie, nie nakręca przypadkiem tego schematu?? To temat do rozważenia, koniecznie! Już wielokrotnie się nad tym zastanawiałam, gdzie jest granica, a teraz mam pewność, że takie planowanie nie będzie się sprawdzać u każdego. U mnie, z rozbuchanym schematem nadmiernych wymagań, tworzy dodatkowe ciśnienie, dlatego intuicyjnie zawsze się przed tym broniłam 👍

Czy nadmierne wymagania i krytycyzm mogą objawiać się w kuchni? Oj mogą, mogą! I to nie tylko w relacji teściowa – synowa, ale i mąż – żona czy matka – dziecko… W tej kwestii też warto pracować nad swoimi przekonaniami, żeby gotowanie (i jedzenie) było czystą przyjemnością 😊 Bo co prawda jemy, żeby żyć, jednak przy okazji można czerpać z tego radość całymi garściami, prawda?

A jadłospis na nowy tydzień jak zwykle TUTAJ.

—-

Pomóż mi rozwijać mój blog 😊

Podoba Ci się treść Kliknij serduszko pod tytułem
Blog żyje z odwiedzin: zapraszam Cię ponownie
Pomóż innym mnie znaleźć: udostępnij – poniżej znajdziesz ikony, dzięki którym łatwo to zrobisz

To dla mnie ważne 😊 Z góry dziękuję

Follow Me!