Nie wiem, na ile nasze dzieci będą miały takie wspomnienie, bo to zależy od nas – ja jeszcze pamiętam, jak babcia robiła domowy makaron na święta, aczkolwiek to bardzo wczesne wspomnienia, więc nie uczestniczyłam w jego produkcji, a później już nie przypominam sobie, żeby się takimi czasochłonnymi pracami zajmowała. Ponieważ moja mama nie jest z tych zapalonych do gotowania, w moim rodzinnym domu nigdy taki makaron nie został zrobiony.
Jak to zwykle bywa – co dom to obyczaj
Natomiast mój mąż ma w tym zakresie wspomnienia zupełnie przeciwne: jego mama robiła domowy makaron od zawsze i to nawet w czasach, kiedy nie było już najmniejszego problemu z jego kupieniem! Jak opowiada, makaron suszył się porozkładany w całym domu, a ja od razu widzę to oczami wyobraźni 😊
A Ty jakie masz wspomnienia?
Makaron do rosołu to nie jest dla mnie produkt pierwszej potrzeby, bo standardowy rosół u nas rzadko gości. W takim razie skąd ten pomysł? W niedzielę padło ze strony mojego męża coś o tym domowym makaronie, i doznałam olśnienia! Kolejne wyzwanie w naszej mastermindowo – przyjacielskiej grupie, dotyczy „zrób w zakresie swojej pasji coś, czego jeszcze nie robiłaś” – i to ja sama je zaproponowałam. Miałam upiec chałkę na niedzielne śniadanie, co miało wiązać się z podwójnym wyzwaniem: wstać o 6 rano w niedzielę i bawić się z ciastem drożdżowym, potem z zaplataniem (co w sumie okazuje się nie takie skomplikowane jak się obejrzy filmik na You Tube 😉 ), tak żeby zdążyć przed zwyczajową porą na śniadanie w niedzielę, czyli do godziny 10.
Szczęśliwi czasu nie liczą
Tyle że zapomniałam o przestawieniu godzin w nocy! Pracuję teraz w domu, nie jeżdżę samochodem, więc nie słucham w ogóle radia, jakoś nikt mi nie przypomniał… No niemalże wstyd dla osoby od przeszło 20 lat zajmującej się wydawaniem kalendarzy 😆 Reasumując: nie uwzględniłam tego faktu w harmonogramie sobotniego wieczoru, w związku z czym w niedzielę obudziłam się o godzinę za późno ❗ Na śniadanie był więc OMLET, a kwestia wyzwania pozostała nierozwiązana – ale jak widać, szybko rozwiązała się sama 😊 I została kategorycznie zatwierdzona przez młodszą córkę słowami: Ja też chcę ❗
A że Święta Wielkanocne niebawem
– przepis na domowy makaron wpisuje się w kalendarz idealnie.
Podsumuję jednak, żeby nie było, że nie ostrzegałam:
– kupienie makaronu przy okazji innych zakupów – 5 sekund
– wyjście do sklepu specjalnie po makaron – w zależności od odległości do sklepu i ulubionego rodzaju makaronu – od 5 do 30 minut
– wykonanie domowego makaronu wstążki do carbonary – jakieś 60 minut, nie licząc odpoczywania ciasta i czasu na gotowanie. Dodatkowa korzyść: zagniatanie i wałkowanie można potraktować jako formę ruchu – wymagają sporego wydatku energii 😉
Po co więc robić domowy makaron, jeśli w sklepach taki duży wybór? No cóż, raz warto spróbować! Są tacy, co twierdzą, że już więcej sklepowego nie użyli 😉 Sprawdź i Ty ❗
Po pokrojeniu na szerokie pasy będzie świetnym dodatkiem do SOSU A’LA CARBONARA (zamiast „świeżego” makaronu, który zwykle kupuję w Lidlu).
P.S. Mąż powiedział: „Następnym razem wyjdzie Wam lepiej”. Następnym razem zrobimy ZIELONY MAKARON – zobaczymy, co wtedy powie 😆
Ingredients
Instructions
- Na silikonową podkładkę wysypujemy mąkę, w środek wbijamy jajka, dodajemy sól i oliwę, łączymy ze sobą - tak wyglądają wszystkie instrukcje w książkach i internecie. Uwierzcie mi, że spokojnie można ten pierwszy etap wykonać w misce i to widelcem - jest dużo mniej kłopotu z zagarnianiem mąki i ręce są mniej obklejone 😊 Następnie już na podkładce zagniatamy ciasto aż będzie gładkie i sprężyste, formujemy w kulę i zawinięte w folię odstawiamy na 30 minut. (jeśli ciasto nie chce się związać w "gładkie i sprężyste" dodajemy po odrobinie wody, zagniatając za każdym razem dokładnie)
- Połowę ciasta rozwałkowujemy na grubość ok. 1mm, na placek szerokości długości oczekiwanych wstążek makaronu; dzięki temu szybko pokroimy ciasto: po zwinięciu obsypanego mąką ciasta w rulon tniemy go na cieniutkie lub szerokie nitki – w zależności od tego, do czego będziemy używać makaronu. Drugą cześć traktujemy tak samo.
- Rozsypujemy makaron po podkładce. Jeśli makaron ma być przechowywany – trzeba go dobrze wysuszyć. Jeśli zjadamy go od razu – gotujemy w osolonej wodzie ok. 10 minut (w zależności od tego, jaką twardość makaronu lubimy oraz jak cienko udało nam się go rozwałkować 😊 - im cieńszy makaron, tym krótsze gotowanie).