Ziemniaczane smażone ptysie powstały z potrzeby przygotowania czegoś z ziemniaków, których było jakoś tak maławo dla wszystkich chętnych do obiadu 😊 Przygotowując je nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, szybko jednak ogarnęłam i wyszło całkiem przyzwoicie wizualnie i bardzo smacznie ❗
Dużo lepszy efekt osiągniemy, kiedy użyjemy ziemniaków ugotowanych wcześniej i ostudzonych, a dopiero później zmielonych – wtedy z ciasta da się robić prawdziwe, piękne kulki, które zasługują na miano dauphine 😍 Ziemniaczane ptysie są też więc idealnym sposobem na wykorzystanie resztki ziemniaków z poprzedniego dnia 💪 Ja nie miałam takiej opcji, niestety, i ciasto było nieco płynniejsze, niż powinno, przez co musiałam je nakładać do oleju łyżką, zamiast formować piękne kuleczki 😊 Za to były nieziemsko puszyste 🥇
Druga uwaga jest taka, żeby się nie pokusić o posolenie ciasta ze świeżych ziemniaków, w dodatku zmielonych w termomixie – po usmażeniu dwóch partii stwierdziłam, że będą lepiej smakować, jeśli od razu będą słone, a nie solone na talerzu. Nic bardziej mylnego… Kolejne partie ptysiów rozjeżdżały się w oleju w ekspresowym tempie i nawet gorąca frytura nie mogła ich powstrzymać 😁 Ciasto po posoleniu zrobiło się znacznie rzadsze i każda kolejna porcja już nie wyglądała jak ptysie, a raczej jak placuszki 😉 Ale smakowały nadal wybornie 🥇
Ingredients
Instructions
- Zagotowujemy wodę z masłem, wsypujemy mąkę i zaparzać na niewielkim ogniu, cały czas ucierając, aż ciasto zacznie odstawać o naczynia i zbije się w kulę. Zdejmujemy z pieca i wbijamy pojedynczo jajka, szybko ucierając, żeby sienie ścięły, tylko ładnie połączyły z masą.
- Ziemniaki przeciskamy przez praskę lub dokładnie ugniatamy, łączymy z ciastem. Formujemy kulki ciasta lub łyżka wykładamy na gorący olej i smażymy do zrumienienia. I gotowe!