warzywa na patelni blog kulinarny
ŻYCIE OD KUCHNI

Witaj, świecie!

Zawsze jest pora na nowy początek ❗ Zaczynam nową przygodę i zapraszam Cię do tej podróży ze mną 💙💚💛🧡💜 To nowy najlepszy blog kulinarny – i nie tylko. Postaram się, żeby nie było nudno ❗ Wchodzisz w to ❓ ❓ ❓

„Chcesz rozbawić Boga? Powiedz mu o swoich planach” 🤔 😄

Wierzę, że „mamy wpływ na swój los” (jakkolwiek ktokolwiek to rozumie), jednak czasem życie (czytaj: wszechświat) decyduje za nas. Też masz takie wrażenie?

Nie mogę powiedzieć, że lubię planować, ale jeśli mam coś zrobić, lubię mieć to dobrze ogarnięte i przygotowane. Np. wyjazd z rodziną – zanim zdecydujemy się na cel podróży, obczajam, co w bliższej i dalszej okolicy można zobaczyć i w ogóle robić, a po podjęciu decyzji – jak najlepiej dojechać, gdzie można coś dobrego zjeść, czy są jakieś imprezy w tym czasie itp. Bez listy rzeczy do zabrania nie zaczynam pakowania!

Tym bardziej jeśli mam do zrealizowania projekt, na którym mi zależy – i w dodatku jest publiczny! – przygotowania są mi niezbędne i od zaciekłego perfekcjonizmu, odsuwającego realizację na bliżej nieokreślony termin, ratują mnie tylko moje mastermindowe aniołki, czyli Ania, Dominika, Marta i Ola. Bez pardonu wyznaczają wyzwania, ustalają terminy, i jeszcze pytają, „co w tym tygodniu udało Ci się zrobić??” 😁 (jak dostawać prawdziwego kopa bez pustych motywacyjnych gadek – czyli po co mi MASTERMIND z kobietami sukcesu – opowiem innym razem). A większy wstyd, niż zrobić coś nieperfekcyjnie, to nie zrobić tego wcale – więc lecę z robotą, a flow po spotkaniach mam taki, że mogłabym pracować całą noc 😊

To co z tym planowaniem?

Ano – wynegocjowany termin startu bloga – 15 czerwca 2020 roku.

Ale…

Bardzo nieoczekiwanie od lutego mam trochę więcej czasu. Trochę więcej, niż trochę. Tak poukładały się moje zawodowe losy (właściwie to się rozsypały i powoli układam te puzzle na nowo), że chwilowo mam czas na robienie czegoś większego dla siebie. Blog kulinarny (i nie tylko) chciałam prowadzić od dawna, ale praca zajmowała mi dużo czasu i eksploatowała moją kreatywność, a przy okazji zdrowie, psyche i wszystko po kolei. Na wszystko musi przyjść odpowiedni czas, prawda? Więc przyszedł. Szybciej, niż planowałam.

Dlaczego? Wszystko przez wirus w koronie 😅

12 marca 2020 roku dzieci i młodzież ucząca się zostali w domu. Tego samego dnia mój (jeszcze) szef podjął decyzję, że każdy, kto ma możliwość pracy z domu, pracuje zdalnie. Dwa razy nie trzeba mi było powtarzać 😊 Ileż to korzyści z takiego rozwiązania: można poleżeć dłużej, bo nie traci się czasu na odprasowanie i odpicowanie się do wyjścia, można zjeść z rodziną śniadanie CODZIENNIE, w południe wypić kawkę z rodziną CODZIENNIE, można ugotować obiad CODZIENNIE (a ja zawsze uwielbiałam wymyślać i pichcić to, co wymyśliłam ❤) – czyli wszystko to, co w normalnych czasach zarezerwowane jest na weekendy, święta i czas urlopu 😊 Jak widać każda trudna sytuacja może mieć również dobre strony (oprócz tej, kiedy ktoś zachoruje, ale takiej możliwości nie przyjmujemy!).

Skoro więc 13 marca – i to W PIĄTEK – los daje mi kolejny znak, to trzeba go wysłuchać i ruszyć z tym blogiem z KOPYTKA! A dokładniej: z kopytkami, skoro ma to być blog kulinarny 😊

Follow Me!